11-letni Julek przegrał walkę o życie. Zebrano pieniądze na operację, ale pandemia ją uniemożliwiła

Półtora roku temu u 11-letniego Julka zdiagnozowano glejaka mózgu. Od tamtej pory bliscy oraz mieszkańcy Ursynowa zaangażowali się w zbiórki, aby mu pomóc. Udało się zebrać potrzebne na operację środki finansowe. Jednak pandemia utrudniła wyjazd za granicę. Chłopiec zmarł w nocy z 27 na 28 marca.

O śmierci Julka Wróbla z Warszawy, który od 1,5 roku walczył z glejakiem mózgu, poinformowała rodzina. "Kochani, w imieniu pogrążonej w rozpaczy rodziny informujemy, że dziś w nocy nasz Najdzielniejszy z Wojowników, po heroicznej walce dostał Anielskie Skrzydła. Zapewne właśnie jeździ na hulajnodze lub BMXie w rajskim skateparku. Juleczku tak wiele nas nauczyłeś! Pamiętaj, że na zawsze pozostaniesz w naszych sercach THE BEST" - czytamy na Facebooku.

Zebrano pieniądze potrzebne na operację Julka, ale pandemia uniemożliwiła leczenie

Choć lekarze nie dawali Julkowi szans, rodzice znaleźli możliwość eksperymentalnego leczenia za granicą. Przez wiele miesięcy mieszkańcy warszawskiej dzielnicy Ursynów zbierali pieniądze na leczenie 11-latka. Jak informuje portal "Halo Ursynów", w marcu ubiegłego roku, jeszcze przed wybuchem pandemii, zorganizowano akcję "Ursynów gra dla Julka" w Szkole Podstawowej nr 340, w której udział wzięli m.in. uczniowie ursynowskich szkół, zespół folklorystyczny Promni z SGGW, uczestniczka programu "Mam Talent" Kamila Malik oraz raper Wujek Samo Zło. Na Ursynowie odbywały się także inne licytacje i kiermasze. Zagrała dla niego również Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.

Udało się zebrać całą sumę pieniędzy. Jednak pandemia uniemożliwiła leczenie chłopca. Julek najpierw nie mógł z jej powodu wyjechać do Szwajcarii, a później do Meksyku. Gdy udało się go zakwalifikować na leczenie w Hamburgu, również wyjazd nie mógł dojść do skutku. Wszystko z powodu pandemii. "Nie wiemy kiedy będziemy mogli ruszyć na leczenie, które powinno się rozpocząć jak najszybciej" - pisali rodzice na profilu Julek Wróbel Najważniejszy Mecz. W ostatnich tygodniach Julek czuł się coraz gorzej. Jego rodzina informowała w mediach społecznościowych, że 11-latek nie ma siły samodzielnie chodzić, ma zawroty głowy i duszności. "Guz zyskuje przewagę, bardzo prosimy o pomoc" - pisała na Facebooku. 

Niestety Julek zmarł. O tym, kiedy odbędzie się pogrzeb poinformowali jego bliscy w mediach społecznościowych. "Msza Święta odbędzie się w środę 31 marca o godzinie 14:30 w górnym Kościele Parafii bł. Edmunda Bojanowskiego przy ulicy Kokosowej 12. Będzie ona również transmitowana w Kościele dolnym. Jeśli zechcielibyście nam w niej towarzyszyć, prosimy, nie ubierajcie się na czarno (Juleczek bardzo nie lubił tego koloru), nie przynoście też kwiatów.  Wpłaćcie dowolną kwotę na chore dziecko potrzebujące pomocy, a Julkowi przynieście Hot-wheels'a, który towarzyszyć mu będzie w ostatniej ziemskiej drodze lub balon z helem, który wyślemy do niego do nieba" - napisali. 

Zobacz wideo Ponad pół tysiąca ofiar pandemii dziennie. Ekspertka komentuje
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.