Powietrze w Serengeti, czyli jak uczyć przedszkolaki o smogu

Co kilkulatek o powietrzu wiedzieć powinien? Jak go edukować, żeby było ciekawie i praktycznie? Oto podpowiedź.

Mają pięć lat, a już wiedzą, że czasem zabawy na "świeżym powietrzu" to realne zagrożenie dla zdrowia. Sprawdzają, co rodzice wrzucają do kominka i próbują dziadka oduczyć palenia papierosów. Warszawskie przedszkolaki, które uczestniczyły w programie edukacyjnym "Warszawa Oddycha" mogą zaimponować wiedzą niejednemu dorosłemu. Czują się zresztą zobowiązane dzielić wiedzą z otoczeniem, bo to ważne zadanie Strażników Świeżego Powietrza.

Zacznijmy od Kerna

Był pewien chłopiec w różowym swetrze,
którego raz zapytano:
Czym chciałbyś zostać Piotrusiu?
Powietrzem!
Dlaczego powietrzem?
Ano,
dlatego tylko, proszę mamusi,
że ono nic robić nie musi!

Dzieci z przedszkola "Konradek" na warszawskiej Białołęce nie miały wątpliwości, że Piotruś z wiersza Ludwika Jerzego Kerna się mylił. Przejęte wymieniały zadania powietrza.

"Roznosi zapachy i dlatego wiemy, że kupa brzydko pachnie, a kwiatki nie". "Ostrzega o pożarze". "Przepędza chmury i przynosi deszcz". "Pomaga wydmuchać gile z nosa". "Pozwala oddychać i robi jakąś cyrkulację"...

Obca, trudna terminologia to domena Tobiasza, rezolutnego pięciolatka. Podczas zajęć chłopiec mówił chętnie nie tylko o cyrkulacji, ale też o erupcji wulkanu czy recyklingu.

Nauczycielki prowadzące zajęcia Małgorzata Mucha i autorka programu edukacyjnego o powietrzu Agnieszka Pasella, raczej obcych wyrażeń unikały (chociaż cierpliwie objaśniały słówka używane przez dzieci). Celem zajęć jest przybliżenie problemu smogu, a nawet to słowo nie padało zbyt często. Dzieciaki najpierw dowiadywały się sporo o zmysłach w ogóle, o płucach, o powietrzu.

- Żeby przyswajać nowe informacje, muszą poznawać z jednej strony szerszy kontekst, z drugiej czuć, że temat ich dotyczy, jest bliski - wyjaśnia dyrektor przedszkola Monika Kraszewska.

Zobacz też: Lekarze ostrzegają przed "globalną katastrofą". Przez smog dzieci rodzą się słabsze i z wadami na całe życie

Zabieram do domu

Powietrza nie widać, samo nie pachnie, a jednak można je zbadać i przekonać się, że waży i jest wszędzie. By tego dowieść dzieciom, wystarczyły zwykłe woreczki foliowe. Nadmuchane pozwoliły pokazać dzieciom wszelkie cechy powietrza.

- Ale możemy je zabrać do domu? - upewniała się Kasia. Dzieci oczekiwały przyzwolenia na zabranie także naklejek Strażnik Świeżego Powietrza czy kolorowanki z warszawską Syrenką (z wyraźnie zaznaczonymi zdrowymi płucami).

Gdzie jest powietrze? Nim kilkulatki doszły do wniosku, że wszędzie, wymieniały kolejno: w domu, w samochodzie, w lesie, a nawet w Serengeti...

W zajęciach edukatorki wykorzystywały bardzo proste narzędzia: zdjęcia, rysunki, gąbki, miskę z wodą czystą i brudną. To wystarczyło w zupełności, by pokazać rolę powietrza i wszelkie zagrożenia, nie tylko te związane z działalnością człowieka. Pyłki wywołujące alergię, osuwiska ziemi czy naturalne pożary - na co dzień myśląc o powietrzu nie myślimy o tych zjawiskach całościowo. Przedszkolaki biorące udział w programie - tak.

Wydawać by się mogło, że w XXI wieku taki program mógłby opierać się na bardziej nowoczesnych metodach, zwłaszcza, że w "Konradku" nawet w codziennych zajęciach wykorzystywane są maty interaktywne i najnowocześniejsze nośniki obrazu oraz dźwięku.

Okazuje się jednak, że dzieciaki nie potrzebują wiele, żeby się uczyć i rozwijać. Prosta forma przekazu ma także tę zaletę, że zajęcia można przeprowadzić dosłownie wszędzie, bez zaplecza logistycznego.

- Zajęcia przeprowadziłyśmy w 20 przedszkolach, 10 prywatnych i 10 publicznych. Odbywały się w różnych salach, nieraz o ograniczonej powierzchni. Czasem było naprawdę trudno, bo jesteśmy przygotowane na jednorazową pracę z 20-30 dzieci, a przyprowadzano znacznie więcej. Zapanowanie nad bardzo dużą grupą to już wyzwanie, a nam zależy, żeby dzieci jeszcze z tych zajęć coś wyniosły - mówi Małgorzata Mucha, prowadząca zajęcia.

Przeczytaj: Zaklęty krąg kaszlu, zespół chorego budynku - co rodzice małych dzieci muszą wiedzieć o powietrzu, którym oddychamy [EKSPERT RADZI]

Sensor prawdę ci powie

Przedszkolaki nie mają wątpliwości, że kluczową rolę w zanieczyszczeniu powietrza odgrywa człowiek. Rodzicu i dziadku, uważaj, co robisz, bo maluchy patrzą i chętnie opowiadają o przewinach dorosłych.

- Tyle razy mówię dziadkowi, żeby przy mnie nie palił. Nie słucha. Wcale.

- A moja babcia to pali sto razy więcej niż twój dziadek. I mama też. I tata.

- A mój tata to wrzucał do pieca opony. I folię.

- A nasza sąsiadka to do lasu wyrzuca śmieci. A to szkodzi zwierzętom i muszą uciekać.

Sporo w tym świadomości zagrożeń, ale też przechwałek, licytacji. Nauczycielki studziły emocje i jednocześnie doradzały, jak subtelnie, ale stanowczo walczyć o swoje zdrowie i bezpieczeństwo. Nikt nie może palić przy dzieciach i nie powinien ich przedwcześnie osierocić.

Ekologiczne pomysły? Nowy kominek opalany drewnem - "energooszczędny". Miejska komunikacja jest fajna. Jeśli jest niedaleko, można jeździć na rowerze, a przy ładnej pogodzie nawet pójść na spacer.

Co z tym spacerem? Najpierw trzeba sprawdzić jakość powietrza. Przedszkole dzięki uprzejmości i współpracy firmy Airly i Blaupunkt organizatora akcji społecznościowej "Warszawa Oddycha" ma zamontowany sensor ostrzegający przed smogiem. Kiedy pali się czerwona lampka, lepiej zostać w środku, zwłaszcza, że jest mnóstwo miejsca, zabawek i sprezentowany oczyszczacz powietrza przez firmę, który filtruje brudne powietrze wdzierające się do pomieszczeń przedszkola.

Rosną świadomi, rozsądni ekolodzy? Jeśli nie oni, to kto?

Jak bada się zanieczyszczenie powietrza?

Więcej o: