Choroba objawia się gwałtownymi wymiotami, ostrą, wodnistą biegunką trwającą 2-7 dni, prócz tego obserwuje się gorączkę, a czasami dochodzi do infekcji dróg oddechowych.
W wyniku biegunki i wymiotów dochodzi do odwodnienia organizmu. Dziecko staje się ospałe, gorączkuje. Trzeba je bardzo intensywnie nawadniać płynami uzupełniającymi poziom elektrolitów – zwykła woda nie wystarczy. Podaje się co chwila po łyczku takiego zimnego preparatu (picie większych porcji tylko nasila wymioty). Jeśli maluch nie pije wystarczająco dużo albo bardzo gwałtownie traci płyny, może dojść do groźnego odwodnienia. Wtedy trzeba zacząć nawadnianie kroplówkami w szpitalu.
Niestety nie. Rodzice próbują dodawać do nich sok czy cukier, ale wtedy ten płyn traci swoje właściwości i nadaje się do wylania.
Jeśli tylko ma ochotę, to tak, jak najbardziej. Dla układu pokarmowego ważne jest to, by kosmki jelitowe były odpowiednio odżywione. Niestety podczas nasilonej infekcji dzieci zwykle nie mają apetytu.
Leczenie polega na nawadnianiu, utrzymywaniu dziecka w takim stanie, który nie będzie dla jego organizmu wiązał się z zagrożeniem. Nie można stosować żadnych leków hamujących perystaltykę jelit (powstrzymujących wypróżnienia), bo to tylko nasila objawy, a może być nawet niebezpieczne. Można podawać odpowiednio dobrane probiotyki, to pozwala nieco skrócić czas trwania infekcji.
Zdecydowanie tak. Zakażenia rotawirusowe są bardzo powszechne, dokuczają zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Najciężej przechodzą je niemowlęta i małe dzieci. Choroba bardzo często wymaga hospitalizacji. Kilkudniowy pobyt w szpitalu to ciężkie doświadczenie dla dziecka i duży stres dla rodziców.
To także problem dalszych zakażeń. Nie ma prawie takiej możliwości, by dzieci z zakażeniem rotawirusowym odizolować od dzieci z innymi chorobami. Bardzo często dzieje się tak, że do szpitala trafia dziecko np. z zapaleniem płuc, a już na oddziale zaraża się rotawirusem. Jest podwójnie chore, nie tylko kaszle i gorączkuje, ale także cierpi z powodu silnej biegunki, wymiotów. Gdyby było zaszczepione przeciwko rotawirusom, mogłoby tego uniknąć.
Szczepionka chroni na pewno przez okres 3 lat, wydaje się, że ta ochrona trwa także dłużej. Jeśli starsze dziecko zaszczepione w wieku niemowlęcym nawet zachoruje, to przejdzie zakażenie lżej niż nieszczepiony rówieśnik.
Jest też coś takiego, jak odporność populacyjna. W krajach, w których szczepienia przeciwko rotawirusom są powszechne (Belgia, Austria), blisko 60 proc. mieszkańców jest odpornych na zakażenie.
Tak. Są dwie szczepionki, jedną podaje się w dwóch, drugą w trzech dawkach. Decyzję o szczepieniu trzeba podjąć najpóźniej w 12. tygodniu życia dziecka; cykl szczepień należy zakończyć do 24. lub 32. tygodnia życia dziecka.
Przede wszystkim chodzi o to, żeby szczepienie ochroniło dziecko w tym wieku, kiedy zakażenie rotawirusowe jest dla niego najgroźniejsze (do 6. miesiąca życia).
Doświadczona pielęgniarka potrafi tak podać szczepionkę - po kropelce, z wyczuciem - by nic się nie rozlało. Ale nawet jeśli tak się stanie, skuteczność szczepionki jest duża. W preparacie zawarte są żywe wirusy, które szybko przyklejają się do śluzówki w jamie ustnej. Oczywiście ważne jest, by niemowlę nie było szczepione tuż po karmieniu, gdy może ulać pokarm wraz ze szczepionką.
O planie szczepień dodatkowych rodzice powinni porozmawiać z zaufanym pediatrą, który zna dziecko i jego sytuację, np. to, czy będzie ono (i od kiedy) chodziło do żłobka. Najlepiej z pomocą lekarza ustalić, które szczepienia są szczególnie wskazane.
Warto tylko pamiętać, że akurat szczepionki przeciw rotawirusom nie można podać w późniejszym okresie, zaś te przeciwko np. meningokokom - ewentualnie tak.
Właściwie nie. Tym wirusem bardzo łatwo się zarazić, jest wszechobecny. Trudno z nim walczyć - przeżywa w temperaturze od -20 do +60 stopni Celsjusza. Na rękach przeżywa do 4 godzin, na powierzchniach nawet kilka dni. Wystarczy oprzeć się o blat w aptece, dotknąć zakażonej powierzchni w przychodni, wziąć do ręki zabawkę, którą bawiło się chore dziecko, czy mieć kontakt z chorą osobą, by zarazić się rotawirusem. Do zakażenia wystarcza niewyobrażalnie mała liczba wirusów – 10-100.
Co dwudzieste dziecko trafia do szpitala z powodu ciężkiej biegunki rotawirusowej.
Co pomaga uchronić malucha przed infekcją?
Przy biegunce i wymiotach szybko może dojść do odwodnienia organizmu. Sygnałem ostrzegawczym jest:
Jeśli w dodatku niemowlę nie zmoczyło od trzech godzin pieluszki (zaś starsze dziecko nie zrobiło siusiu od 6 godzin), a uchwycona dwoma palcami skóra na jego brzuchu tworzy fałdę, która się powoli rozprostowuje lub nie rozprostowuje się wcale - nie ma wątpliwości, że to odwodnienie.
To właśnie rotawirus jest najczęstszą przyczyną zachorowań na ostrą biegunkę
u dzieci poniżej 5. roku życia. Statystycznie co 20. dziecko w Polsce właśnie z powodu rotawirusów musi przejść leczenie szpitalne.
*dr n. med. Maria Kotowska
jest pediatrą, pracuje w Klinice Gastroenterologii i Żywienia Dzieci Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.