Szczepienia ochronne pozwoliły przedłużyć średnią życia, zmniejszyć częstość wad wrodzonych, obniżyć umieralność niemowląt i dzieci, uniknąć wielu dramatów w wyniku powikłań chorób zakaźnych. Na co dzień nie uświadamiamy sobie tego szczęścia, dopiero lektura książek historycznych przypomina nam, że dzieci umierały na odrę, tężec i koklusz, że stawały się kalekami po przechorowaniu polio, że niewidzialny wróg mógł zaatakować każdego i zawsze.
Dziś niektórym z nas wydaje się, że choroby, przeciw którym szczepi się dzieci, już nie istnieją i że ze szczepień można zrezygnować. Zdaniem lekarzy uprawiających tzw. medycynę opartą na faktach to błąd. Dlaczego?
- W naszym otoczeniu nadal są zarazki wywołujące choroby, na które obecnie prawie nikt nie choruje.
To, że nie zapadamy na dyfteryt ani krup, świadczy o tym, że szczepionka Di-Per-Te jest skuteczna, a nie o tym, że maczugowiec błonicy zniknął z powierzchni ziemi. Krztusiec, który był niegdyś jedną z głównych przyczyn zgonów dzieci, udało się niemal wyeliminować wśród najmłodszych dzięki szczepieniom. Gdy jednak odporność na tę chorobę maleje (wiele lat po ostatniej dawce szczepionki), ryzyko zachorowania powraca. Jedyną chorobą, którą udało się całkiem wyeliminować, jest czarna ospa. Pozostałe wciąż stanowią realne zagrożenie.
- To, że niemowlę przebywa głównie w domu, nie chroni przed zakażeniem. Dziecko nie żyje przecież w sterylnej izolatce.
Rodzice, dziadkowie mogą być nieświadomymi nosicielami choroby. Nie możemy też przewidzieć, czy kiedyś nie wylądujemy z maluchem w przychodni, szpitalu lub innym miejscu pełnym bakterii i wirusów.
- Lepiej jest uodpornić się na chorobę zakaźną przez szczepienie niż przez przechorowanie jej.
Banalną ospę wiele dzieci przechodzi lekko, ale zdarzają się też przypadki ciężkiego przebiegu oraz bardzo poważnych powikłań, prowadzących nawet do śmierci. Takie ryzyko nie dotyczy szczepienia.
- Nagromadzenie szczepień w pierwszych miesiącach życia nie przeciąża organizmu dziecka.
Podczas szczepienia podaje się niewielką dawkę oczyszczonych antygenów, bezpieczną dla organizmu (w czasie choroby uwalniane są miliardy antygenów). Szczepionki skojarzone (5 czy 6 szczepień w jednym zastrzyku) zawierają mniej antygenów niż te klasyczne, przeciw jednej chorobie.
- Pogłoski, że szczepionki powodują autyzm lub zawierają toksyczną rtęć, to mity.
Mit o autyzmie wyrósł na bazie artykułu, w którym opisano 12 przypadków, gdy objawy neurologiczne u dzieci wystąpiły niebawem po szczepieniu. Artykuł ten okazał się fałszerstwem naukowym, 17 badań, które objęły ponad 2 miliony dzieci, wykazało, że między szczepieniem MMR a wystąpieniem objawów autyzmu nie ma związku.
Związek etylortęci (tiomersal) używany do konserwacji preparatu szczepionkowego jest czymś innym niż szkodliwa rtęć metaliczna i metylortęć. Z badań wynika, że dawki etylortęci podawane ze szczepionką są bezpieczne, a związek szybko usuwany z organizmu. Dostępne są też szczepionki bez tiomersalu.