Szkoły były zamknięte niepotrzebnie? Eksperci: dzieci nie przekazują koronawirusa. "Wnioski są uderzające"

Z powodu epidemii koronawirusa zamknięto wszystkie szkoły w Polsce i niemal na całym świecie. Tymczasem eksperci twierdzą, że dzieci mają ograniczony wpływ na rozprzestrzenianie się koronawirusa. Takie wnioski płyną z artykułu opublikowanego w czasopiśmie "Pediatrics".

Pediatrzy z Uniwersytetu w Vermont specjalizujący się w chorobach zakaźnych twierdzą, że dzieci nie mają wpływu na rozprzestrzenianie się koronawirusa. Wnioskują to na podstawie wyników pięciu różnych badań, co opisali w artykule pt. "Transmisja COVID-19 a dzieci: Dziecko nie jest winne", opublikowanym w "Pediatrics", oficjalnym recenzowanym czasopiśmie Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej. Eksperci podkreślili, że to dorośli są odpowiedzialni za wzrost zakażeń i przyznali, że nie ma potrzeby zamykania szkół.  

Dzieci mają niewielki wpływ na transmisję COVID-19

Autorzy artykułu, w którym opisano wpływ dzieci na rozprzestrzenianie się koronawirusa, Benjamin Lee i William V. Raszka, specjaliści od chorób zakaźnych w amerykańskiej szkole medycznej z siedzibą w Burlington w Vermoncie, oparli swoje wnioski na pięciu badaniach. 

W "Pediatrics" czytamy, że Klara M. Posfay-Barbe, członek wydziału uniwersytetu medycznego w Genewie, i jej koledzy zbadali gospodarstwa domowe 39 szwajcarskich dzieci chorujących na COVID-19. Z obserwacji ekspertów wynika, że tylko u trojga dzieci objawy choroby wystąpiły wcześniej niż u dorosłych, co sugeruje, że to one zaraziły pozostałych domowników. 

W innym badaniu, przeprowadzonym w Chinach, także prześledzono kolejność zachorowań wśród domowników. Z obserwacji ekspertów wynika, że 96 proc. spośród 68 dzieci z COVID-19 przyjętych do szpitala kobiecego i dziecięcego Qingdao od 20 stycznia do 27 lutego 2020 r., zaraziło się chorobą od dorosłych. Także w kolejnym badaniu z udziałem chińskich dzieci większość z nich (9 na 10 przyjętych do kilku szpitali prowincjonalnych poza Wuhan) zaraziła się COVID-19 od osób dorosłych.

Z kolei we Francji jeden z chłopców z COVID-19 miał kontakt z ponad 80 kolegami ze szkoły. U żadnego z nich nie stwierdzono zakażenia koronawirusem. Eksperci wspomnieli, że w tej placówce dochodziło wcześniej do rozprzestrzeniania się grypy.

W badaniu przeprowadzonym w Nowej Południowej Walii stwierdzono obecność koronawirusa u dziewięciu zakażonych uczniów i dziewięciu pracowników z 15 szkół. Przeprowadzono test na koronawirusa u 735 uczniów i 128 pracowników, którzy mogli mieć z kontakt z zakażonymi z tych placówek. Tylko dwa wyniki okazały się pozytywne, z czego stwierdzono, że jedno zakażenie przeniesiono przez osobę dorosłą na dziecko.

Nie ma potrzeby zamykania szkół

- Dane są uderzające - powiedział dr Raszka, jeden z ekspertów, podsumowując dotychczasowe badania. - Kluczową kwestią jest to, że to nie dzieci napędzają pandemię. Po 6 miesiącach mamy mnóstwo danych wskazujących na to, że dzieci są mniej podatne na infekcję i same w niewielkim stopniu ją rozprzestrzeniają. To dorośli, którzy nie przestrzegają zasad bezpieczeństwa, są odpowiedzialni za wzrost zachorowań - wyjaśnił.

Autorzy artykułu twierdzą również, że za ich tezą przemawia również wynik modelowania matematycznego. Zgodnie z nim trzymanie społecznego dystansu i powszechne stosowanie maseczek są są znacznie lepszymi strategiami ograniczania rozprzestrzeniania się chorób, niż zamykanie szkół

Pediatrzy z Vermont twierdzą, że ponowne otwarcie szkół w bezpieczny sposób tej jesieni jest ważne dla rozwoju dzieci. Zobacz artykuł: Powrót do szkoły jak najszybciej. Pediatrzy tłumaczą, dlaczego dzieci powinny wrócić do placówek.

Zobacz wideo Czy koronawirus zagraża dzieciom?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.