Z powodu pandemii koronawirusa zawieszono zajęcia dydaktyczno-wychowawcze. Zdalne nauczanie to bardzo duże wyzwanie dla polskich szkół. Podstawą edukacji jest bowiem relacja i nawiązywanie kontaktu. Przepisy na szczęście są elastyczne i pozwalają pedagogom na wybranie odpowiedniego narzędzia zdalnego, które sprawdzi się w danej placówce edukacyjnej.
Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski poinformował, że nauczyciele są dokształcani w zakresie zdalnego nauczania i nabyte nowe umiejętności przydadzą im się w przyszłości. Inny pogląd na sprawę ma Związek Nauczycielstwa Polskiego. Związkowcy skomentowali słowa ministra pisząc, że to, jak wygląda zdalne uczenie, to "zasługa samodzielnych działań dyrektorów i nauczycieli", a minister "w żaden sposób nie wspierał i nie wspiera nauczycieli w kształceniu zdalnym". Mija miesiąc nauki zdalnej. Zapytaliśmy więc nauczycieli, jak oceniają prowadzenie lekcji online.
Nauczycielka języka polskiego z powiatu garwolińskiego twierdzi, że nauczanie zdalne sprawdza się i przynosi efekty. Sama twierdzi, że wykonała nawet płatne szkolenie online, aby wzbogacić swoja wiedzę, bo, jak uważa, jest pedagogiem "starej daty". Dodaje jednak:
Przygotowanie do zajęć zajmuje dużo czasu, przekraczam nawet 12 godzin. Pobieranie odesłanych prac i czytanie ich to trudna i mozolna praca. Następnie sprawdzanie i wprowadzanie opisu do e-dziennika to znów kilka godzin. Padam ze zmęczenia, bo pracy jest dużo więcej niż zawsze.
Nasza rozmówczyni stara się wytłumaczyć krytykę, która rykoszetem uderza w nauczycieli, odkąd została wprowadzona praca zdalna. Rodzice twierdzą, że pedagodzy zadają o wiele więcej materiału aniżeli podczas nauki w trybie stacjonarnym - To nieprawda, że dużo zadajemy. Jest polecenie i zadajemy symbolicznie. W szkole robiliśmy na lekcjach trzy razy tyle. Niech rodzice zobaczą, ile my poświęciliśmy czasu, aby przygotować materiały. Każde dziecko jest w stanie samo wykonać zadania, ale rodzice muszą być konsekwentni. - mówi nauczycielka.
Czynnikiem, którego nie można pominąć oceniając nauczanie zdalne jest oczywiście sprzęt. Wspomniana wyżej polonistka mówi, że rodzice czasem zasłaniają się brakiem sprzętu, w co jednak nie do końca wierzy - W mojej szkole uczniowie nie mają problemu z komputerami czy dostępem do Internetu. To przesadzona informacja. Tyle czasu jest 500 plus, które przeznaczone powinno być na dzieci, to gdzie się podziały pieniądze na podstawowy sprzęt niezbędny do nauki? To jest XXI wiek. Jakim cudem do tej pory uczniowie pisali, drukowali, przynosili materiały, a teraz podczas zajęć w domu jest kłopot?
Przeczytaj także: Zdalne nauczanie. Uczniowie i nauczyciele mogą bezpłatnie wypożyczyć niezbędny do nauki sprzęt
Monika Gryc-Narowska, nauczycielka języka polskiego ze Szkoły Podstawowej nr 368 im. "Polskich Olimpijczyków" ma inne zdanie. Jej zdaniem nierówny dostęp uczniów do komputerów i szybkich łączy jest realnym i kluczowym problemem. Poza wielkimi miastami nie brakuje miejsc, w których faktycznie nie ma zasięgu:
Po pierwszych tygodniach nauczania online śmiało mogą stwierdzić, że to fikcja.
Szczególnie trudna jest praca w ośrodkach szkolno-wychowawczych, gdzie uczeń potrzebuje bezpośredniego kontaktu z nauczycielem - tłumaczy Dorota Lawenda-Janusiewicz, nauczycielka zajęć rewalidacyjno-wychowawczych z ośrodka szkolno-wychowawczego w Międzyrzecu Podlaskim: -Zadania, jakie powierzamy naszym podopiecznym są dostosowane do możliwości psychofizycznych. Staramy się nie obciążać rodziców zbyt dużą ilością materiału, ponieważ każde zadanie dzieci muszą wykonać pod nadzorem.
Z kolei nauczycielka wychowania przedszkolnego z jednej z podwarszawskich miejscowości mówi, że nie jest łatwo przeprowadzać zajęcia dla dzieci z przedszkoli. Tutaj najważniejszy jest kontakt na linii rodzic-nauczyciel. Niestety nie wszyscy rodzice są otwarci na współpracę: - Systematycznie wysyłam materiały i pomoce edukacyjne, ale nie wiem, czy rodzice konsekwentnie pracują z dziećmi. Dziecko w wieku przedszkolnym samo nie wykona zadań, rodzice muszą być stale obecni. Obawiam się, że jak wrócimy do rzeczywistości to niektóre z dzieci będą mieć braki. Ja zamiast przerabiać podstawę programową, będę zmuszona uzupełniać wiedzę.
Zdalna szkoła powinna opierać się na ciekawych projektach, a nie żmudnych lekcjach - tłumaczy Paweł Gryc, nauczyciel historii w Szkole Podstawowej im. gen. bryg. pil. Stanisława Skalskiego i dodaje:
Ucząc zdalnie człowiek nie odczuwa satysfakcji z wykonywanej pracy. Nie wie, czy jego wysiłek nie poszedł na marne. Jest to tylko suche przekazywanie informacji. Nie czuć atmosfery klasy. Nauczyciel uczy barwą głosu. Wie, na co zwrócić większą uwagę, odpowiednio zaakcentować.
Pedagog tłumaczy, że najlepszymi sposobami na naukę są żywe lekcje historii - wyjazdy do muzeów, uczestniczenie w świętach narodowych czy rozmowy z osobami związanymi z historią Polski:
- Żałuję, że nie mogę przypomnieć swoim uczniom znaczenia majowych świąt. Niejednokrotnie dostaję sygnały od dzieci, że woleliby być w szkole. Ślęczenie nad komputerem i odrabianie lekcji idzie im uporczywie. Staram podnieść ich na duchu i powiedzieć, że jestem z nimi tej trudnej sytuacji i przejdziemy przez to razem. - mówi nauczyciel.
Nauczyciele otwarcie mówią, że nie lada wyzwaniem jest przygotowanie lekcji przez Internet. Na żywo odbywa się wszystko zupełnie inaczej. Podkreślają, że w procesie edukacyjnym energia klasy jest czasem niezbędna na linii nauczyciel-uczeń.
Kolejną sprawą jest specyfika przedmiotu, nie ze wszystkich jest możliwość prowadzenie lekcji online, z polskiego na przykład często potrzebne jest obszerne tłumaczenie, nie pomoże krótki instruktaż. Do nauki potrzeba energii klasy, pytań, wątpliwości,"żywego" kontaktu nauczyciel-uczeń. Teraz większość zajęć odbywa się jedynie z fonią
- mówi nauczycielka języka polskiego ze Szkoły Podstawowej nr 368 im. "Polskich Olimpijczyków" i dodaje: - Wszystko to sprawia, że uczniowie przymuszani są do samodzielnej pracy, uczniowie klas młodszych do pracy z rodzicami w charakterze nauczycieli.
W rozporządzeniu widnieje informacja, że uczniowie powinni wrócić do szkół 26 kwietnia, lecz wszystko wskazuje na to, że lekcje będą dalej odbywać się w domach. Związek Nauczycielstwa Polskiego jest sfrustrowany i oczekuje konkretnych decyzji od Ministerstwa Edukacji Narodowej (Zobacz: Zdalne nauczanie do 26 kwietnia. Co dalej? Nauczyciele apelują do MEN). Nie wiadomo więc, czy zdalne nauczanie zostanie przedłużone, jednak jak wskazują nauczyciele, trudno wyobrazić sobie sytuację, że cztery dni przed majówką szkoły znów zapełnią się uczniami.
Nieoficjalnie mówi się, że szkoły na powrót zostaną otwarte dopiero wraz z początkiem nowego roku szkolnego. Czy jednak nauka wówczas będzie wyglądała tak samo jak przed marcem 2020 roku? Tego nie wiemy, być może jednak doświadczenia wyniesione z tygodni pracy online wzbogacą metody edukacyjne.