Przyszły tata nie mógł wejść na oddział
Koronawirus zmusił szpitale do ograniczenia liczby odwiedzających. Kobiety w ciąży rodzą bez swoich partnerów w pobliżu. Niestety nie tylko samotne porody są problemem, najciężej jest kobietom, które poroniły. Nie mogą liczyć na wsparcie najbliższych.
Ciężarna kobieta, Sarah Charlier-Vermeire, upadła na łóżko, ponieważ poczuła intensywne skurcze. Poszła do łazienki i odkryła, że krwawi. Była w pierwszym trymestrze ciąży. Lekarz zalecił jej przyjmowanie leku, który uśmierza ból. Sytuacja, zamiast się poprawić, pogorszyła się. Lekarz polecił, aby pojechała do szpitala. Wybrała się tam z mężem Jeffem, który nie został wpuszczony na oddział. Personel powiedział mu:
Musisz zostać w samochodzie. Nie możesz wejść do szpitala.
Sarah dowiedziała się, że jest w ciąży pozamacicznej i wymaga natychmiastowej operacji, natomiast jej mąż był na parkingu w szpitalu, zastanawiając się, jak może jej pomóc.
Poronienie w czasie epidemii koronawirusa
Lekarze przeprowadzili szereg testów. "Mój ból był tak silny, że całe moje ciało drżało. Jestem zszokowana, że udało im się zrobić zdjęcia USG, ponieważ tak bardzo się trzęsłam" - wyjaśniła Sarah. Wkrótce dowiedziała się, co jest nie tak. Ciąża była pozamaciczna. Jeden z jajowodów pękł i krwawił wewnętrznie. Lekarze musieli zrobić jej operację.
"Mogę powiedzieć ze 100 proc. pewnością, że chociaż może to być konieczne z medycznego punktu widzenia, będzie to miało faktycznie negatywny wpływ na pary i rodziny" - powiedziała Rose Carlson, dyrektorka szpitala o sytuacji, kiedy pacjenci muszą pozostać sami. "Wsparcie ze strony bliskich jest bardzo ważne w czasie utraty ciąży, a mama rodząca samotnie, bez wsparcia, będzie bardzo narażona na smutek i zespół stresu pourazowego" - dodała.
