In vitro a koronawirus. "Pacjentki zgłaszają niepokój związany z odroczeniem zabiegów"

Zgodnie z rekomendacjami Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii, wszystkie planowe zabiegi in vitro, które mogą, powinny zostać odroczone. Co z pacjentkami, które były przygotowywane do zabiegu? Czy kobiety zgłaszają obawy w związku z odroczeniem in vitro? Na pytania odpowiedziała nam lekarka Katarzyna Kozioł z przychodnia leczenia niepłodności nOvum.

Jak twierdzi lek. Katarzyna Kozioł, dyrektorka ds. medycznych, kierowniczka Laboratorium IVF w Warszawie, w czasie pandemii zalecane jest odroczenie transferu zarodków i zamrożenie komórek jajowych lub zarodków do późniejszego wykorzystania. Zabiegi, do których stymulacja hormonalna rozpoczęta została wcześniej i pacjentki były w jej trakcie, zostały dokończone zgodnie z obowiązującymi procedurami. 

Czy odroczenie zabiegu wiąże się z dodatkowymi kosztami dla par? Według Katarzyny Kozioł, nie będzie to skutkowało dodatkowymi kosztami dla pacjentów chyba, że czas oczekiwania spowoduje przekroczenie limitu wieku uprawniającego do refundacji leków do stymulacji hormonalnej do zabiegów zapłodnienia pozaustrojowego lub uniemożliwi kwalifikację do miejskich programów refundacyjnych. Wówczas podejście do odroczonego zabiegu może wiązać się dla par z wyższymi kosztami spowodowanymi brakiem ulg.

Pacjentki zgłaszają niepokój związany z odroczeniem zabiegów. Boją się, że ograniczenia, które obecnie panują mogą się przedłużać a to w konsekwencji oddala możliwość rozpoczęcia leczenia, a w efekcie ich marzenia o macierzyństwie

- mówi lekarka. Dodaje, że kobiety wiedzą, że upływający czas, coraz starszy wiek pacjentki są największym problemem, jeśli chodzi o szansę na skuteczne leczenie i ciążę. Niektóre pacjentki same, nawet bez oczywistych w tym czasie zaleceń lekarzy, wolą odroczyć starania o dziecko. Boją się, że ewentualne zakażenie może niekorzystnie wpływać na przebieg ciąży lub porodu.

Co z kobietami, które przygotowywały się do zabiegu, a nie może on zostać wykonany?

Lek. Katarzyna Kozioł twierdzi, że kobiety, które mogą, powinny zaczekać do czasu aż zagrożenie minie. "W sytuacji, w której zabiegu nie można odroczyć ze względów medycznych (np. zachowanie płodności z powodu ryzyka jej utraty np. przed leczeniem onkologicznym lub z powodu ryzyka szybkiego zmniejszania się tzw. rezerwy jajnikowej), a pacjentka nie jest w grupie zwiększonego ryzyka zakażeniem, przeprowadzana jest stymulacja hormonalna i pobranie komórek jajowych oraz ewentualne ich zapłodnienie, a odraczany jest sam transfer zarodka. Komórki jajowe lub zarodki zostają wówczas kriokonserwowane i czekają na podanie do macicy w lepszym czasie. Kobieta może wtedy spokojnie oczekiwać na kriotransfer – zarodki już są, i wiek kobiety nie stanowi wówczas bariery, jeśli chodzi o starzenie się komórek jajowych", wyjaśniła. 

Zobacz wideo Malgorzata Rozenek o in vitro
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.