"Duszne kombinezony, przylepiające się do gołego ciała". Żona lekarza opisuje, jak pracuje jej mąż

W Polsce mamy coraz więcej zakażeń koronawirusem. Pracownicy służby zdrowia mają mnóstwo pracy. Marzena Sojda, żona lekarza ze szpitala MSWiA opisała, jak wyglądał dzień jej męża po powrocie z pracy. Te słowa poruszyły tysiące osób.

Pracownicy służby zdrowia oraz ich bliscy apelują do ludzi o wsparcie. W mediach społecznościowych jest wiele wpisów, które dotyczą obecnej sytuacji w szpitalach i placówkach zdrowia publicznego. Wypowiadają się nie tylko lekarze i pielęgniarki, ale także ich bliscy, którzy na co dzień obserwują, jak trudna jest ich praca w czasie epidemii koronawirusa. 

"Będą tam pracować mimo lęku"

Marzena Sojda to żona lekarza z Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. Napisała na Facebooku, jak wyglądało jej spotkanie z mężem, który wrócił z pracy. Stwierdziła, że lekarz najpierw poszedł do łazienki, aby się przebrać i wziąć prysznic. Ubrania, które miał w pracy żona uprała i rozwiesiła, aby wyschły na kolejny dzień. Na pytanie "jak dzisiaj?", jej mąż odpowiedział "pięć potwierdzonych przypadków, jeden zgon". 

Mąż nie może sobie znaleźć miejsca, co chwilę ktoś do niego pisze na Messengerze, Facebooku. W końcu dzwoni: - "O Boże! Naprawdę? Cholera!". Zniecierpliwiona i zmartwiona dopytuję, co się stało

- pisze Sojda. Mąż odpowiedział, że jego kolega z pracy zemdlał. Pani Marzena opisała, jak wyglądają stroje lekarzy:

Duszne kombinezony, przylepiające się do gołego ciała (...), maska chroniąca przed wirusem, ale ograniczająca również dostęp tlenu, szybka i dwie pary rękawiczek (chirurgiczne i jednorazowe do każdego pacjenta). Jeden naprawdę wysportowany chłopak wytrzymał w nim cztery godziny. Zespół ustalił, że będą w nich pracować trzy, ale po dwóch godzinach już nie mają sił.

Marzena Sojda opisała, że jej mąż ma cukrzycę i nadciśnienie. Poczuł się źle i zasłabł, musiał go ktoś zastąpić. "Ale nie narzeka, jest tylko zły, że ten kolega, co wszedł za niego zasłabł i leży na oddziale". Inny jego kolega ma z kolei wszczepiony rozrusznik serca. 

Koronawirus. Pracownicy szpitala pracują w pocie czoła

Żona lekarza twierdzi, że w szpitalach ludzie pracują w pocie czoła, z krótkimi przerwami na fizjologię, ratują życie - "Zawsze tak robią tylko, że teraz stres jest większy, myśl o bezpieczeństwie swoim i swoich najbliższych jest wszechogarniająca"

Ciężko jest złapać oddech. Będą tak pracować mimo lęku, strachu, bólu i cierpienia, bo tak zadecydowali wybierając ten zawód

- pisze. Apeluje do osób, które sugerowały, że gdy pracownicy służby zdrowia ubiegali się o podwyżki, mogli wybrać inną pracę. 

Idź im to teraz powiedz. Tak prosto w zmęczone oczy ukryte za plastikową przyłbicą, tuż nad białą maską z filtrem hepa

- czytamy na Facebooku Sojdy. 

Mój mąż i jego koleżanki i koledzy będą tam jutro, pojutrze, za tydzień i dłużej. Tak długo jak będzie trzeba. Mój mąż zjadł tylko dwa racuszki i padł ze zmęczenia. Właśnie chrapie, kiedy to piszę. Jutro idzie na noc. Masz szansę mu powiedzieć, że źle wybrał zawód.  pomarańczowy namiot przed szpitalem MSWiA, Wołoska 137

- sugeruje. Pod postem pojawiło się tysiące komentarzy. Internauci dziękują pani Marzenie za wpis i pracownikom szpitala, za to co robią dla pacjentów. "Dziękujemy lekarzom, pielęgniarkom i całemu personelowi medycznemu za ich pracę i poświęcenie. Są bohaterami" - piszą.

Zobacz też: Koronawirus w Polsce. Lekarka apeluje do rodziców: Musicie nam pomóc

Zobacz wideo Oklaski dla służby zdrowia w Hiszpanii
Więcej o:
Copyright © Agora SA