11 marca premier Mateusz Morawiecki ogłosił na konferencji, że od poniedziałku (16 marca) wszystkie placówki oświatowe mają zostać zamknięte ze względu na zagrożenie zakażeniem koronawirusem. Na mocy rozporządzenia szkoły, żłobki i przedszkola zobowiązane były w czwartek i piątek (12 i 13 marca) zorganizować dzieciom opiekę, jednak w tych dniach zawieszono zajęcia dydaktyczne.
Okazuje się jednak, że we wspomnianym rozporządzeniu ministra edukacji jest luka. Dotyczy ono bowiem czasowego zawieszenia zajęć dydaktyczno-wychowawczych, nie wynika jednak z niego bezpośrednio, czy nauczyciele mają mimo braku zajęć i uczniów przychodzić do szkoły.
W rozporządzeniu nie ma nic o zamknięciu placówek. Nauczyciele zwracają się do nas z prośbą o interwencję. Znaczna część z nich będzie musiała pracować. Dyrektorzy uznali, że to świetny moment na wypełnienie zadań administracyjnych w placówkach. Słyszałam nawet, że niektórzy postanowili w poniedziałek zwołać rady pedagogiczne
- mówi Magda Kaszulanis ze Związku Nauczycielstwa Polskiego dla OKO.press.
To jednak nie jedyna nieścisłość w rozporządzeniu ministra. Związek Nauczycielstwa Polskiego zwrócił się w piątek z prośbą do Ministerstwa Edukacji wprowadzenie jeszcze innych poprawek. Związkowcy zwracają uwagę, że z rozporządzenie w obecnym kształcie uniemożliwia prowadzenie zajęć online (bo minister zawiesił działalność dydaktyczną szkół w całej rozciągłości bez żadnych wyjątków). Co więcej, nie jest też jasne, jak mają funkcjonować teraz poradnie psychologiczno-pedagogiczne, specjalnych ośrodki szkolno-wychowawcze, młodzieżowe ośrodki wychowawcze, młodzieżowe ośrodki socjoterapii czy specjalne ośrodki wychowawcze, które są wyłączone z zawieszenia zajęć.
Czy nauczyciele mają zostać od poniedziałku w domu? Z rozporządzenia wynika, że mają być "w gotowości do pracy", nadal nie wiadomo jednak, czy mają stawić się w placówkach. Jak udało nam się dowiedzieć, warszawscy dyrektorzy próbowali uzyskać interpretację rozporządzenia w urzędzie miasta, czyli u bezpośredniego pracodawcy. Miasto jednak nie podjęło się udzielenia jednoznacznej odpowiedzi. Zaleca wstrzymanie się jakimikolwiek decyzjami do czasu wyjaśnienia tych kwestii przez Ministerstwo Edukacji.
Wszyscy są zdezorientowani. Ciągle nikt nic nie wie. Jestem nauczycielem w grupie ryzyka, wiek 60+, obciążony chorobami. Mój dyrektor nie jest mi jednak w stanie powiedzieć, czy mogę zostać w domu, a może muszę pojawiać się codziennie w budynku i siedzieć w pustej sali lekcyjnej
- mówi nam nauczyciel matematyki z warszawskiej podstawówki.
Co więcej nie jest też jasne, jak mamy prowadzić zajęcia zdalnie. Czy zadawać coś uczniom, jeśli tak, w jaki sposób ich z tego rozliczać. Co z uczniami, którzy nie mają w domu komputera
- mówi nasz rozmówca.
Zamknięcie szkół oraz innych placówek oświatowych wywołało lawinę pytań. Rodziców interesują jednak przede wszystkim kwestie formalne - wiadomo już, czy terminy egzaminów ulegną zmianie oraz jak będzie wyglądała tegoroczna rekrutacja do szkół żłobków i przedszkoli.
Brak zajęć dydaktycznych oznacza dla rodziców zapewnienie dzieciom opieki na całe dnie. Jak zorganizować czas na naukę, zabawę i pracę? Oto nasze podpowiedzi: Zamknięte szkoły i przedszkola. Co robić z dziećmi?