Jest to zabieg bezpieczny, który, niestety, nie zawsze kończy się powodzeniem i czasami należy go powtarzać. Na temat powikłań związanych z niepoddaniem się temu zabiegowi trudno mi się wypowiadać, jeśli nie widzę dziecka. Ustawiczne ropienie i stan zapalny spojówek, konieczność stałego podawania kropli są uciążliwe i mogą być, choć rzadko, przyczyną na przykład uszkodzenia rogówki. Obecnie panuje pogląd, że w typowych przypadkach z zabiegiem można czekać do "nastego" miesiąca życia, stosując w tym czasie masaże i leczenie miejscowe, czyli krople. Należy też wtedy bacznie obserwować dziecko, by nie przeoczyć sytuacji, w której zakażenie zaczęło się szerzyć na okoliczne tkanki, w tym na rogówkę. Jeśli pomimo takiego zachowawczego postępowania nie nastąpi udrożnienie kanalika łzowego, wtedy bezwzględnie trzeba będzie wykonać zabieg udrażniający.
Zatkane kanaliki łzowe to częsta dolegliwość u niemowląt, na szczęście zazwyczaj ustępuje sama po kilku miesiącach. Schorzenie to jest dość uciążliwe: oczy są ciągle załzawione, w kącikach zbiera się gęsta, ciemnożółta wydzielina. Nie leczone może powodować obrzęk powiek, przekrwienie spojówek i ropienie oczu. Na początku zaleca się masaże i ewentualnie krople obkurczające i przeciwbakteryjne, ale - jak Pani pisze - pomogły one odblokować tylko jeden kanalik. Jeśli to nie skutkuje, wskazany jest drobny zabieg udrażniający.
Oczywiście decyzja o przeprowadzeniu zabiegu należy do Państwa, ale uważam, że dalsze oczekiwanie nie ma już sensu. Myślę, że powinni Państwo poddać syna zabiegowi, który trwa tylko kilka minut i jeśli zostanie wykonany w znieczuleniu, będzie całkowicie bezbolesny.