Często lęk przed tym, by dziecko nie zmarzło, każe nam założyć mu sweterek, przykryć kocykiem, podkręcić kaloryfer. Myślimy: zmarznie i się przeziębi. W obawie, że złapie zapalenie gardła, nie dajemy mu pić nic z lodówki, skąpimy lodów i zimnych deserów. Nie pozwalamy chlapać się w zimnej wodzie. Czy mamy rację?
Jednym z najczęstszych błędów popełnianych przez mamy niemowląt jest przegrzewanie dzieci. Nie przyjmujemy do wiadomości, że maluchowi w upalne dni jest tak samo gorąco jak nam. Nawet gdy same wkładamy cienką sukienkę na ramiączkach, niemowlę pakujemy w body i pajacyk z długimi rękawami i nogawkami. Tymczasem nie ma powodu, by ubierać dziecko cieplej niż siebie. Jedynie malutkie niemowlę leżące w wózku dobrze jest okryć jedną (ale tylko jedną!) dodatkową warstwą. To znaczy, że w upalny dzień w zupełności wystarczy włożyć mu cienkie bawełniane body bez rękawów i przykryć cienkim kocykiem lub miękkim, niezbyt grubym ręcznikiem. Jeśli leży w cieniu, a przed wiatrem ochraniają je wysokie boki i budka wózka, wcale nie potrzebuje czapeczki.
Nawet jeśli wydaje nam się, że niemowlęciu jest chłodno, zanim je opatulimy, sprawdźmy, czy ma zimny kark (chłodne ręce, stopy czy nos nie świadczą o tym, że maluch przemarzł!). Jeśli nie, to dajmy sobie spokój z ubieraniem. Natomiast spocony i gorący kark malucha to znak, że dziecku jest za ciepło i trzeba je odkryć, przestawić wózek w chłodniejsze miejsce w mieszkaniu, opuścić budkę.
Dziecko karmione piersią często poci się w trakcie jedzenia (to jest ciężka praca fizyczna!). Dlatego przed karmieniem dobrze jest je trochę rozebrać, a jeśli trzeba, po jedzeniu przebrać w suche ubranko.
Przez głowę ucieka większość ciepła, dlatego niemowlęta i małe dzieci w chłodniejszy letni dzień powinny mieć na głowie cieniutką czapkę lub chusteczkę. Szczególnie w górach i nad morzem trzeba chronić małe głowy przed silnym wiatrem.
codzienne spacery (także w chłodniejsze i deszczowe dni);
nieprzegrzewanie dziecka i nieubieranie dziecka zbyt ciepło;
krótkie kąpiele w chłodnej wodzie (zakończone energicznym natarciem malucha ręcznikiem - aż skóra będzie zaróżowiona);
dieta zawierająca dużo owoców i warzyw, bogata w witaminy;
częste wietrzenie mieszkania i spanie przy uchylonym oknie;
kilkutygodniowy wyjazd z dzieckiem "na łono natury", czyli po prostu zmiana klimatu.