Szczepienia pod lupą

O tym, dlaczego nie jest możliwe, by szczepionka spowodowała autyzm, a także jak szczepienia wpływają na układ nerwowy i dlaczego lepiej być zaszczepionym, niż chorować

Pani Doktor, skąd pomysł, że szczepienie przeciwko odrze, śwince i różyczce (MMR) może powodować autyzm? Takie argumenty wysuwają przedstawiciele ruchów antyszczepionkowych.

Wszystko rozpoczęło się od artykułu brytyjskiego lekarza Wakefielda. Opisał on 12 przypadków dzieci, u których po podaniu tej szczepionki rzekomo pojawiły się objawy neurologiczne. W sprawie tej publikacji toczyło się postępowanie sądowe. Okazało się, że przypadki nie były prawidłowo udokumentowane, a wyniki badania okazały się manipulacją naukową, uznano je nawet za fałszerstwo. Co więcej, tezie Wakefielda zaprzeczyły wyniki wielu niezależnych badań, którym poddano w sumie ponad 2 miliony dzieci.

Czyli autyzm i szczepionka odra-świnka-różyczka nie mają ze sobą nic wspólnego?

Mają jedno - wiek dziecka. Szczepi się dzieci od 13. miesiąca życia. A autyzm zwykle ujawnia się w drugim roku życia. Czasami więc pierwsze objawy rozpoznaje się wkrótce po szczepieniu.

Rzecz w tym, że w wielu przypadkach autyzm jest chorobą o podłożu genetycznym, po prostu przychodzi się z nią na świat. Bywa też, że uszkodzenie mózgu miało miejsce w okresie płodowym albo okołoporodowym. Tak się dzieje na przykład u wcześniaków, które na wystąpienie autyzmu są narażone w znacznie większym stopniu niż dzieci urodzone o czasie.

Choroba nie ujawnia się wcześniej, ponieważ dopiero z końcem pierwszego i w drugim roku życia mózg w szybkim tempie uaktywnia rejony odpowiedzialne za tworzenie więzi, kontaktów społecznych, mowy i tych wszystkich cech, których deficyty określa się jako zespół cech autystycznych.

Można powiedzieć, że dziecko autystyczne jest autystyczne już wcześniej, tylko my o tym nie wiemy, bo ta część mózgu, której autyzm dotyka, nie jest jeszcze odpowiednio aktywna. Dopiero około drugiego roku życia mózg sam dokonuje u takiego dziecka eliminacji neuronów w tych właśnie obszarach.

Jak to?

W procesie dojrzewania mózgu mamy najpierw okres tworzenia synaps, a potem mniej więcej od 6. miesiąca życia okres intensywnej ich eliminacji. Układ nerwowy "wycina" to, co uznaje za zbędne i niepotrzebne lub słabo stymulowane. Gdy mózg zaczyna "ćwiczyć" jakieś umiejętności i dostrzega w komórkach odpowiedzialnych za daną funkcję jakieś deficyty, nieprawidłowości, może je eliminować, zniszczyć. Ten proces nazywany jest apoptozą, czyli zaprogramowaną śmiercią komórki, i nie da się go ani zatrzymać, ani odwrócić.

Wystąpienie objawów autyzmu wkrótce po zaszczepieniu dziecka jest więc czystym zbiegiem okoliczności?

Nie do końca. Może być między tymi dwoma zdarzeniami pewien związek: szczepienie, podobnie jak poważniejsza infekcja, uraz czy zatrucie, może stać się tzw. mechanizmem spustowym, który aktywizuje proces istniejący w mózgu, choć do tej pory jeszcze nieujawniony. Może przyspieszyć wystąpienie objawów, ale nie jest źródłem choroby.

Warto przy okazji podkreślić, że autyzm jest złożonym problemem i zespołem zdecydowanie często rozpoznawanym na wyrost. U wielu dzieci taka diagnoza stawiana jest zbyt wcześnie lub zbyt pośpiesznie. Różne przejściowe odchylenia w rozwoju albo nadmierny indywidualizm są błędnie interpretowane jako związane z autyzmem. A potem okazuje się, że jakaś cecha występuje w rodzinie, że rodzice, jak byli mali, prezentowali podobne objawy i strategie zachowania.

Czy szczepienia mogą mieć jeszcze jakiś negatywny wpływ na układ nerwowy?

Przede wszystkim trzeba powiedzieć o wpływie pozytywnym. Szczepienia to wielkie osiągnięcie ludzkości, ponieważ chronią przed chorobami, które w przeszłości były przyczyną śmierci tysięcy dzieci. Chronią także przed kalectwem i upośledzeniem. W ostatnim czasie zmieniono na przykład standardy szczepienia dzieci urodzonych przedwcześnie. Szczepi się je zgodnie z wiekiem metrykalnym, czyli pierwsze dawki szczepionek podawane są tuż po urodzeniu. Dzięki temu, że organizm takiego dziecka jest chroniony przed groźnymi chorobami, jego mózg ma szanse lepiej się rozwijać.

Obecnie stosowane szczepienia są naprawdę bezpieczne. Natomiast jest pewna grupa pacjentów, którzy będą źle reagowali na szczepienia. Są to bardzo rzadkie powikłania, choć oczywiście dla rodziców dziecka, które takimi powikłaniami zostanie dotknięte, jest to tragedia przysłaniająca wszystkie zalety szczepień.

Skąd te reakcje?

Istnieją pewne schorzenia ogólnoustrojowe, które albo jeszcze się nie ujawniły, albo z jakiegoś powodu nie zostały wcześniej zdiagnozowane i właśnie poprzez szczepienie zostaną aktywowane. Może się zdarzyć, że dziecko po szczepieniu dostanie pierwszego w życiu ataku drgawek gorączkowych, nie z powodu szczepienia, tylko dlatego, że ma mutację genetyczną, której efektem jest obniżony próg pobudliwości drgawkowej. Są to w istocie drgawki spowodowane podwyższoną temperaturą ciała, a nie składnikami szczepionki. Ta skłonność ujawniłaby się prędzej czy później.

Czasem bezpośrednio po szczepieniu występuje pierwszy w życiu bezgorączkowy napad padaczkowy u dziecka, które będzie chorowało na padaczkę z innych przyczyn, na przykład w związku z wadą mózgu czy zaburzeniami metabolicznymi.

Najnowsze badania wykazały, że po szczepieniu MMR drgawki gorączkowe występują z częstością 1 na 20 000 szczepień, zwykle w 2. tygodniu od podania szczepionki. Są one jednorazowe, bez zwiększonego ryzyka wystąpienia padaczki w przyszłości.

Są też bardzo, naprawdę bardzo rzadkie przypadki, gdy po przebytej infekcji lub szczepieniu u dziecka występują powikłania związane z nieprawidłowym działaniem układu immunologicznego. Najpierw dochodzi do zaburzenia pracy komórek układu odpornościowego, a dopiero potem poważniejsza infekcja lub szczepionka wywołuje objawy takiego uszkodzenia.

Proszę jednak pamiętać, że znacznie większe ryzyko wszelkich powikłań wiąże się z przechorowaniem danej choroby niż ze szczepieniem przeciwko niej. Poważne powikłania neurologiczne po szczepieniach szacowane są tylko na 1-3 na milion szczepień.

Niektóre dzieci pozostające pod stałą opieką neurologa mają przepisywane specjalne szczepionki przeciwko krztuścowi - acelularne. Dlaczego?

To jest forma zabezpieczenia tych dzieci przed możliwymi powikłaniami. Zabezpieczenia, które moim zdaniem należy się wszystkim dzieciom, nie tylko tym z problemami neurologicznymi.

Krztusiec jest niezwykle niebezpieczną bakterią, której toksyna uszkadza mózg. W szczepionkach "starego" typu występuje cała komórka krztuśca. Te szczepionki są oczywiście kontrolowane, ale istnieje pewne ryzyko, że bakteria może się przekształcić w formę patogenną - niebezpieczną dla człowieka. Szczepionka acelularna nie zawiera pełnej komórki, tylko antygeny. Nie ma więc możliwości wytworzenia toksyny.

W wielu krajach wszystkie dzieci w ramach szczepień podstawowych otrzymują szczepionkę z krztuścem acelularnym. W Polsce można taką szczepionkę kupić za własne pieniądze; neurolog może też w uzasadnionych klinicznie przypadkach zakwalifikować dziecko do szczepienia bezkomórkowym krzuścem bezpłatnie. Osobiście uważam, że szczepionkami nowej generacji powinny być szczepione wszystkie dzieci - zarówno zdrowe, jak i chore czy z pewnymi deficytami.

@ Czy szczepionki skojarzone są bezpieczne? Głos w dyskusji Odpowiada lekarz pediatra

@ Szczepionka Di-Te-Per: lepiej podawać szczepionki razem czy osobno? Odpowiada lekarz pediatra

@ Szczepienie przeciw polio - czym się różni nowa szczepionka od starej? Odpowiada lekarz pediatra

Więcej o:
Copyright © Agora SA