W życiu człowieka, który pojawił się na świecie, dla którego wszystko, czego doświadcza, jest nowe. Tego zawiniątka, dla którego zapachy są nieznane, głosy są nieznane, odczucia są pierwsze. Nie będzie w całym jego życiu drugiego tak dziewiczego czasu.
Dla matki, która dryfuje po oceanie emocji i uczuć, które dosłownie ją zalewają. Mnie zalewały, falami ogromnymi. W jednej chwili czułam się jak bogini, w kolejnej jak dziecko, które nic nie wie i nie może wziąć odpowiedzialności za istotę w swoich ramionach.
Dla rodziny, która nigdy już nie będzie taka sama. Która układa się w nowe schematy, nowe formaty. Więzi i doświadczenia, jakie powstają przez narodzenie dziecka, są nieporównywalne z niczym innym. Miłość partnerska ulega redefinicji. Brzydota, naturalność, piękno? Nic nie jest tym, czym było.
Fizjonomia połogu to było doświadczenie graniczne. Nie pamiętam w swoim życiu tak bliskiego ciału okresu, jak połóg po narodzinach mojej córki. Tak kobiecego wymiaru w tej cielesności. Wymuszającego akceptację tego, że ciało nie jest doskonałe. Jest niedoskonałe, jest pełne krwi, bólu, mleka. Jednak przy tym wszystkim jest właściwie najpiękniejsze na świecie i jest cudem, bo wydało na świat nowe życie.
Połóg to też nauka. Dla wszystkich, dla matki, dla dziecka, dla ojca. Dla rodzeństwa, jeśli takie jest. Dla rodziny lekcja pokory, jeśli tak jak w mojej historii, muszą poczekać, żeby poznać nową istotę. Lekcja szacunku dla granic, które jako nowa tworząca się rodzina, wyraźnie zaznaczyliśmy.
Dla mnie połóg był nauką karmienia piersią, nauką kojenia płaczu, nauką pielęgnacji kruchego, mięciutkiego ciała mojej córki. Nauką bycia dla niej. Po prostu, zamiast bycia tylko dla siebie, dla partnera.
Połóg wreszcie jest wyciszeniem. Dla mnie był takim czasem, otulenia. I bardzo marzę o świecie, w którym połóg będzie takim czasem dla każdej kobiety. Pomimo bólu, pomimo mocnych doznań, tego morza emocji. Jedyne czego potrzebujemy w tym czasie to spokój. Regeneracja, wyciszenie. Po to, żeby nie tylko odpocząć po tej niezwykłej podróży, jaką była ciąża i spektakularnym wydarzeniu, jakim był poród. Po to również, by móc usłyszeć swój wewnętrzny, niezakłócany niczym głos matczynego instynktu.
Życie szybko zweryfikuje, że jeśli nie spróbujemy, chociaż tego głosu dopuścić do siebie, to macierzyństwo będzie trudne. Ja miałam to szczęście, że go nie zagłuszyłam i miałam wsparcie, po to by połóg był czasem wyciszenia. Każda kobieta na to zasługuje.