Matury 2025 trwają. Uczniowie dziś punktualnie o godzinie 9:00 rozpoczęli zmagania z językiem angielskim na poziomie podstawowym, do którego przystąpiło 275 tysięcy maturzystów. Już o 9:07 na portalu X, jeden z użytkowników wrzucił zdjęcia kilku stron z potencjalnego arkusza maturalnego.
To zaczynamy zabawę z #maturaangielski
- napisał autor zdjęcia, komentując jedno z zadań. Chwilę później, dodając kolejne fotografie, przyznał, że matura jest prosta. Zwrócił się nawet butnie do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej o nieco trudniejszy arkusz, bo ten, według niego, jest "prościutki".
Użytkownik portalu X o nazwie @HMaiowy opublikował także zdjęcie arkusza egzaminacyjnego z tematem wypracowania z języka angielskiego. Jego treść brzmi następująco:
"W ubiegłym tygodniu odbył się Twój pierwszy występ przed publicznością. We wpisie na blogu:
W sprawie opublikowanych arkuszy odezwaliśmy się do Centralnej Komisji Egzaminacyjne. Trudno jednak wykluczyć, że do przecieku faktycznie doszło. Jak ustaliła redakcja eDziecka, z tego samego konta wrzucano prawdziwe arkusze egzaminacyjne także podczas trwania matury z języka polskiego i matematyki. Po publikacji oficjalnych arkuszy CKE sprawdziliśmy, że były to prawdziwe zadania egzaminacyjne. Za przeciekami może stać jednak zarówno uczeń, jak i osoba pilnująca zdających. Niezależnie od tego, jakie są personalia autora zdjęć, jest bardzo zuchwały. Zgłosiliśmy wszystkie te przypadki CKE.
"W odniesieniu do informacji medialnych dotyczących ujawnienia treści arkusza egzaminacyjnego egzaminu maturalnego z matematyki na poziomie podstawowym Centralna Komisja Egzaminacyjna oświadcza, że żadne informacje dotyczące zadań egzaminacyjnych nie zostały ujawnione przed godziną rozpoczęcia egzaminu maturalnego z matematyki, tj. przed godziną 9:00. Pierwsze zdjęcia kolejnych stron arkusza zostały opublikowane na jednym z serwisów społecznościowych po godz. 9:10. Najprawdopodobniej zostały one wykonane przez zdającego, który wniósł na salę egzaminacyjną urządzenie telekomunikacyjne" - przekazało nam CKE i przypomniało, że "wniesienie na salę egzaminacyjną jakiegokolwiek urządzenia telekomunikacyjnego lub korzystanie z takiego urządzenia na sali egzaminacyjnej skutkuje unieważnieniem egzaminu maturalnego z danego przedmiotu".
Co więcej, prof. Zakrzewski wskazał, że konsekwencją takich działań jest unieważnienie danemu zdającemu egzaminu z przedmiotu obowiązkowego lub przedmiotu dodatkowego i brak możliwości przystąpienia do egzaminu w sesji poprawkowej przez tego zdającego.
Maturzysta może przekazać informację o treści zadań egzaminacyjnych po wyjściu z sali egzaminacyjnej po zakończeniu egzaminu, jednak wykonywanie zdjęć arkusza podczas egzaminu na sali stanowi złamanie przepisów prawa określonych w ustawie o systemie oświaty. Centralna Komisja Egzaminacyjna analizuje sytuację, która wystąpiła. W przypadku uznania, że istnieje uzasadnione podejrzenie złamania prawa, CKE złoży stosowne zawiadomienie w tej sprawie do właściwych służb
- podsumowano.
Przypomnijmy, że w poniedziałek szef CKE, jeszcze w trakcie trwania matury z języka polskiego, zareagował na informacje o domniemanych przeciekach, które pojawiły się na tym samym koncie, co dziś. Jak poinformowało RMF FM, prof. Robert Zakrzewski potwierdził, że zdjęcia, które pojawiły się w sieci, pochodzą z oryginalnego arkusza.
Rzeczywiście, moi pracownicy donieśli mi, że ktoś zrobił zdjęcia z sali egzaminacyjnej
- przekazał wówczas Zakrzewski.
Jak będzie tym razem? Nie wiadomo, jednak kara za takie działanie jest surowa. Chociażby w zeszłym roku osobie, która publikowała w sieci zdjęcia z sali egzaminacyjnej, unieważniono maturę. Wówczas dr Marcin Smolik, ówczesny dyrektor CKE, w rozmowie z Interią mówił: - Maturzysta, który naruszył regulamin egzaminu, publikując zdjęcia arkuszy maturalnych z języka polskiego, został zdyskwalifikowany. Dzieje się tak na mocy przepisu, który przewiduje takie właśnie konsekwencje nie tylko za korzystanie z telefonu czy tabletu podczas matury, co już za samo wniesienie takich urządzeń do sali.