Zdajesz maturę, czekasz na szkolnym korytarzu, gdy nagle pod szkołę podjeżdża eleganckie czarne auto, a z niego wysiada sam Michael Jackson z obstawą. Maturalny stres? W tamtej chwili uczniowie warszawskiego liceum z pewnością całkowicie o nim zapomnieli. I nie ma co się dziwić! Król Popu odwiedził nasz kraj dwukrotnie. Po raz pierwszy przyleciał do Polski we wrześniu 1966 roku, by zagrać koncert na warszawskim Bemowie w ramach trasy "HIStory World Tour". Nie każdy wie, że Michael Jackson ponownie odwiedził nas w maju 1997 roku. Wówczas nie przyjechał do Polski na występy. Jak podawał dziennik "Rzeczpospolita", wizyta dotyczyła planów budowy parku rozrywki w Warszawie. Wtedy jednak artysta oprócz załatwiania swoich spraw zrobił coś wyjątkowego - odwiedził jedną ze stołecznych szkół.
Podczas swojej drugiej wizyty Król Popu przyjechał do liceum im. Stefana Batorego w Warszawie. Uczyła się w nim wówczas aktorka Anna Mucha. I to właśnie ona została wyznaczona przez dyrekcję do wręczenia artyście kwiatów.
Przeglądając stare taśmy podczas montażu, zauważyłem, że gdy Jackson był z wizytą w liceum im. Stefana Batorego, pewna maturzystka wręczyła mu kwiaty. Przetarłem oczy. To była Ania Mucha
- napisał w swojej książce pt. "Alfabet muzyczny" Marek Sierocki.
Wybór Anny Muchy z pewnością nie był przypadkowy. Już w tamtym czasie miała na swoim koncie kilka sukcesów, występowała m.in. w "Liście Schindlera" (gdzie zagrała jako 13-latka), serialu "Matki, żony i kochanki" i "Pannie nikt" Andrzeja Wajdy.
Artysta spędził w polskiej szkole około 15 minut, akurat trwały tam matury ustne. Wizyta Jacksona z pewnością sprawiła, że nikt z maturzystów nie myślał o egzaminie. Na dostępnych w sieci nagraniach widać krzyki i piski uczniów, którzy ze sztandarami witali niezwykłego gościa.
Nagranie z wizyty Jacksona w liceum Batorego krąży po sieci i bije rekordy popularności i wywołuje spore poruszenie. "Ale mam ciary. Jakie to musiało być uczucie spotkać, ba, przytulić Michaela!" ,"Mucha jaka szczęściara", "Jezu, jak ja im zazdroszczę, wygrały [dzieciaki - przyp. red.] życie. Michael", "Dziewczyna, która go przytuliła, wygrała życie" - pisali internauci.
Jak dziś uczniowie zareagowaliby, gdyby w szkole pojawiła się gwiazda wielkiego kalibru, jak np. Madonna? Zapytałam o to uczennicę jednego z białostockich liceów. - Nikt by nie uwierzył, wszyscy myśleliby, że to żart i sobowtór przyjechał. A proszę sobie wyobrazić, że przyjeżdża Madonna i uczniowie ją olewają, bo nie wierzą, że to naprawdę ona. To dopiero byłby hit! - przyznała w rozmowie z eDzieckiem Milena. I trzeba przyznać, że pewnie nie tylko ona miałaby wątpliwości, gdyby w drzwiach jej szkoły pojawiła się prawdziwa gwiazda. A jak Wy byście zareagowali? Piszcie: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniam anonimowość!