Zmiany w szkołach. Więcej mężczyzn "podwyższy poziom entuzjazmu"? Twierdzą, że czas na parytet

Fundacji Dobre Państwo złożyła do Senatu petycję, w której postuluje o wprowadzenie zmian w Karcie Nauczyciela. Chcą, aby co najmniej 35 proc. kadry pedagogicznej w każdej szkole stanowili mężczyźni. - Faktycznie jest ich mało, a szkoda. Ci, którzy mnie uczyli, mieli w sobie spokój i wiedzieli, jak szybko zapanować nad klasą - mówi eDziecko uczennica z liceum.

Do Senatu wpłynęła petycja Fundacji Dobre Państwo, postulująca wprowadzenie zmian w Karcie Nauczyciela. Autorzy dokumentu chcą, aby w szkołach co najmniej 35 proc. kadry pedagogicznej stanowili mężczyźni. W uzasadnieniu wskazano m.in. na problem feminizacji zawodu nauczyciela oraz potencjalne korzyści wynikające z większej różnorodności kadry. Jak podaje portal Strefa Edukacji, ważne jest także:

  • "zróżnicowanie stylów nauczania - większa różnorodność wśród nauczycieli miałaby pomóc uczniom w rozwijaniu różnych kompetencji i kształtowaniu szerszego spojrzenia na świat;
  • rola mężczyzny jako autorytetu - wiele dzieci dorasta w rodzinach bez ojców lub z ojcami, którzy nie angażują się w życie domowe, a obecność mężczyzny-nauczyciela mogłaby uzupełnić tę lukę;
  • uniknięcie stagnacji - zbyt duża przewaga jednej płci wśród nauczycieli może prowadzić do "stagnacji i obniżenia poziomu entuzjazmu" w edukacji;
  • rola mężczyzn w pracy z dziećmi -  społeczny odbiór zawodu nauczyciela jako profesji kobiecej" -czytamy w serwisie.

Jak przekazano w petycji, według statystyk Ministerstwa Edukacji i Nauki wynika, iż w większości szkół podstawowych "ledwie garstka stanowisk dydaktycznych obsadzana jest przez mężczyzn, zwłaszcza na pierwszym etapie nauczania".

Zobacz wideo Marcin Józefaciuk: Nauczyciele nie tylko chcą pieniędzy, oni chcą godnych warunków pracy

Nauczyciele-mężczyźni mają stanowić 35 proc. kadry nauczycielskiej

Postulat Fundacji Dobre Państwo jest taki, aby do Karty Nauczyciela dodać art. 11., który miałby brzmieć następująco:

Przy zatrudnianiu nauczycieli liczba nauczycieli-mężczyzn nie może być mniejsza niż 35 proc. liczby wszystkich zatrudnionych nauczycieli w szkole.

Petycja 5 lutego 2025 roku trafiła do senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji, która zdecyduje o jej dalszych losach. To od nich zależy, czy propozycja zmian w Karcie Nauczyciela zostanie poddana dalszym pracom legislacyjnym.

Uczennica o nauczycielach-mężczyznach: Szkoda, że tak mało

Choć dominacja kobiet w szkołach nie stanowi problemu ani dla społeczeństwa, ani (wbrew temu co sugerują autorzy petycji) dla jakości kształcenia czy procesu wychowawczego, uczniowie chcieliby, aby uczyło więcej nauczycieli-mężczyzn. 

- Chodzę do liceum i dopiero teraz mam doświadczenie z nauczycielem, który jest mężczyzną. Bardzo lubię tego historyka. Nie dość, że jest profesjonalny, ma też fajne podejście do nas i jest bardzo pomocny. Nie zostawia nas bez odpowiedzi i wszystko bardzo dobrze tłumaczy. Cieszę się, że uczy mnie taka osoba. Nawet wychowanie fizyczne mam z kobietą, a wiem, że pewnie z wuefistą te lekcje wyglądałyby inaczej. Super, że chcą to zmienić - mówi mi Alicja, maturzystka z Radomia. Podobne zdanie ma też Lena z podwarszawskiego technikum:

Miałam na swojej edukacyjnej drodze kilku nauczycieli, którzy byli mężczyznami, ale nie było ich dużo. Szkoda, bo oni fajnie prowadzą lekcje, a faktycznie jest ich mało. Mieli w sobie więcej spokoju, wiedzieli, jak szybko zapanować nad klasą. Lubiłam lekcje z nimi. Teraz jestem w technikum i nie mam żadnego. Jak pytam znajomych z innych szkół, to jest podobnie - w szkołach dominują nauczycielki.

Nauczyciel: Jestem jedynym mężczyzną w radzie pedagogicznej

O zdanie zapytaliśmy także wuefistę z podwarszawskiej podstawówki. Nauczyciel przyznał, że w swojej jest rodzynkiem i czasem chciałby mieć kolegę po fachu. 

- W swojej szkole jestem jedynym nauczycielem-mężczyzną. Piętnaście lat temu pracował ze mną jeszcze jeden matematyk, ale odszedł na emeryturę. Wydaje się, że fundacja chce zmiany przede wszystkim dlatego, że obecnie jest kryzys kadrowy w szkołach, spowodowany niskimi wynagrodzeniami i przeciążeniem obowiązkami. To ma zachęcić mężczyzn, aby szli do pracy w oświacie - mówi nam pan Jacek.

Więcej o: