Rozwój technologii zmienił rzeczywistość uczniów. Dziś już nikt nie wysyła sobie w klasie liścików, a młodzież i dzieci nierzadko spędzają przerwy z nosami w telefonach. Wielu nauczycieli dostrzega w tej kwestii problem, widząc przebodźcowanych uczniów, takich, którzy z pomocą smartfonów ściągają na sprawdzianach lub nagrywających to, co dzieje się w klasie.
Na profilu na TikToku @.motyk młody nauczyciel opublikował slajdy, na których zwrócił uwagę na kolejny problem. W dość żartobliwy sposób pokazał, że gdy prosi uczniów o oddanie smartfonów na czas sprawdzianów, ci wyciągają stare lub uszkodzone modele. Najpewniej przynoszą je specjalne na sprawdziany, aby mieć co oddać do depozytu, a nowe mają ukryte w kieszeniach i zamierzają używać ich na testach.
Pod nagraniem pojawiły się komentarze matek, które przyznały, że ich dzieci również wpadły na takich pomysł. "U mojego syna w szkole to samo, mamo masz jakiś stary telefon? Jutro mam sprawdzian", "Studenci na egzaminie też tak mają. Wiem, bo mi synek telefon zabrał na podłożenie" - twierdziły.
Nauczyciel z jednej z podstawówek w rozmowie z nami przyznał, że zjawisko przynoszenia dwóch telefonów rzeczywiście występuje i jest coraz częściej obserwowane w szkołach.
Uczniowie doskonale zdają sobie sprawę, że nauczyciele mogą poprosić o odłożenie telefonów przed sprawdzianem, dlatego stosują coraz bardziej przemyślane strategie, aby obejść te zasady. Jednym z popularniejszych sposobów jest przynoszenie dwóch urządzeń – jednego 'do oddania', zwykle starego, niesprawnego modelu, oraz drugiego, nowoczesnego, które pozostaje do ich dyspozycji. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich uczniów, ale trudno nie zauważyć, że zjawisko to rozwija się wraz z postępem technologicznym
- twierdzi pan Kamil.
Pedagog zauważa, że smartfony stały się nieodłącznym elementem naszej codzienności i nie da się ich całkowicie wyeliminować ze szkolnej rzeczywistości. W jego opinii problemem nie jest sama technologia, ale sposób, w jaki jest wykorzystywana.
- Ściąganie przy użyciu telefonu to już nie tylko szybkie wyszukiwanie odpowiedzi – coraz częściej uczniowie otrzymują rozwiązania w czasie rzeczywistym. W efekcie nie muszą nawet zapoznać się z tematem, nie mówiąc już o jego zrozumieniu. Kluczowe jest, by uczniowie zrozumieli, że uczą się dla siebie, a nie dla ocen. Ściąganie może dać chwilowy sukces, ale nie prowadzi do realnego przyswojenia wiedzy ani rozwoju umiejętności - przyznaje. Dodaje również, że warto skupić się na edukowaniu dzieci i młodzieży w zakresie odpowiedzialnego korzystania z technologii. - Bo jak widać – kreatywność już mają, teraz trzeba ją odpowiednio ukierunkować - dodaje pan Kamil.
Tymczasem, jak podaje fundacja GrowSPace, 89,42 proc. szkół w Polsce reguluje w swoich statutach kwestie korzystania z telefonów komórkowych. W ponad połowie placówek (51,59 proc.) wprowadzono zakaz używania smartfonów nie tylko w czasie zajęć, ale na całym terenie szkoły. Zaledwie 15 proc. stosuje zasadę odkładania telefonów po wejściu na teren placówki.
Nie wszyscy są jednak zadeklarowanymi przeciwnikami używania komórek w szkołach. W poprzednim artykule przytoczyliśmy komentarz matki ucznia, która zauważyła, że obecnie w smartfonach znajdują się aplikacje użyteczne w życiu codziennym:
Moje dziecko korzysta z telefonu przeciętnie, na co trzeciej lekcji. Do tego ma cały portfel w telefonie, wliczając kartę płatniczą, wszystkie dokumenty oraz bilet na autobus. Tylko ignorant będzie zakazywać używania telefonu. Powinniśmy uczyć, jak z tego mądrze korzystać, a nie zakazywać.
Jej wypowiedź wzbudziła w naszych czytelnikach silne emocje. Pod artykułem pojawiło się wiele komentarzy. Niektórzy rodzice opowiadali się w nich za wprowadzeniem całkowitego zakazu, powołując się na zapisy wprowadzone w wielu krajach. Jak donosi dziennik "Washington Post" zakaz używania telefonów w szkołach obowiązuje już m.in. w Holandii i Włoszech do III klasy szkoły średniej, a także w we Francji - w przypadku uczniów w wieku poniżej 15 lat. Inni radzili, aby karać uczniów za używanie komórek na zajęciach.
"Na lekcjach powinien być zakaz używania telefonów. One bardzo rozpraszają uczniów, a nie sposób, by jedna osoba upilnowała trzydzieści. Zatem po prostu nie powinno być telefonów na lekcjach. W czasie lekcji nie są potrzebne nikomu bilety, pieniądze czy legitymacje", "Nie rozumiem problemu. Na początku lekcji powinno się kazać wyłączyć telefon, a jak ktoś tego nie zrobi, uwaga i po problemie. Trzy takie uwagi będą skutkowały obniżoną oceną z zachowania. A na przerwie niech robią, co chcą", "W Szwecji jest całkowity zakaz używania telefonów komórkowych i laptopów. W Niemczech są w wielu szkołach specjalne półki i szafki, w których rano uczniowie zostawiają telefony. Wielka Brytania też wprowadziła w wielu szkołach zakaz i jest to normalne, a bilet i dokumenty dziecko może mieć papierowe i w polskich szkołach powinien być zakaz używania telefonów komórkowych" - pisali czytelnicy.
A czy Twoim zdaniem w szkołach powinien być wprowadzony zakaz telefonów? Napisz w komentarzu lub na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne.