• Link został skopiowany

Ta zasada funkcjonuje już w 89 proc. polskich szkół. Chodzi o komórki. "Dzieciaki się wściekały"

Zdecydowana większość szkół w swoich statutach określa zasady korzystania na swoim terenie przez uczniów z telefonów komórkowych. Mało która jednak decyduje się na konfiskowanie smartfonów. "Dzieciaki pomstowały, ale szybko przywykły" - mówi jeden z nauczycieli.
zdjęcie ilustracyjne
Shutterstock/Vitaliy Kriuchkov

- Na terenie naszej szkoły uczniowie nie mogą korzystać z telefonów komórkowych, nawet na przerwach. Dyrekcja traktuje to bardzo poważnie. Dzięki temu między lekcjami nie siedzą z głowami w smartfonach, tylko mają czas, żeby coś zjeść, skorzystać z toalety, rozprostować kości etc. - mówi Patryk (nazwisko do wiadomości redakcji), nauczyciel wychowania fizycznego w jednej z warszawskich szkół podstawowych. - Oczywiście zdarzają się tacy, którzy coś tam sobie sprawdzą, w coś pograją, kombinują etc., ale to pojedyncze przypadki. No i jak ktoś zostanie na tym przyłapany, od razu jest kontakt z rodzicami, spotkanie z wychowawcą i jakieś tam drobne konsekwencje. Wolą nie ryzykować - dodaje. 

Zobacz wideo Po czym poznać, że dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"

Szkoły traktują tę sprawę poważnie

Zgodnie z informacjami udostępnionymi nam przez fundację GrowSPACE, która zajmuje się szeroko rozumianym wsparciem zdrowia psychicznego, 89,42 proc. szkół w Polsce reguluje w swoich statutach kwestie korzystania z telefonów komórkowych. 51,59 proc. placówek wprowadziło zakaz korzystania ze smartfonów na swoim terenie i w czasie zajęć. Najbardziej restrykcyjne są w tym temacie szkoły w województwach lubuskim i świętokrzyskim, a najmniej - w Zachodniopomorskiem.

Niewiele placówek zabiera telefony uczniom

Fundacja GrowSPACE donosi, że tylko w 15 proc. szkół funkcjonuje depozyt, do którego uczniowie odkładają telefony po wejściu na ich teren. Najwięcej takich placówek jest w województwie lubuskim, a najmniej w województwie dolnośląskim. - U nas w szkole tego nie ma, ale myślę, że byłoby to dobre rozwiązanie. Smartfon schowany w kieszeni lub na dnie plecaka by tak nie kusił uczniów - śmieje się Patryk. - W szkole mojego syna wprowadzono depozyt. Na początku dzieciaki się wściekały, pomstowały, że to niesprawiedliwe etc., ale szybko przywyknęły - dodaje pedagog. 

Szkołom i nauczycielom nie jest łatwo

- Choć era cyfrowa rozwija się w Polsce od co najmniej 20 lat, wciąż jedynym rozwiązaniem, nad jakim debatujemy, jest zakaz korzystania z telefonów w szkole lub ograniczenie młodzieży dostępu do mediów społecznościowych - mówi Dominik Kuc, przedstawiciel zarządu fundacji GrowSPACE. Społeczności szkolne robią, co mogą, aby uchronić młodzież przed zagrożeniami płynącymi z sieci i mediów społecznościowych. - Kadra pedagogiczna jest przytłoczona i tak już nadmiernymi obciążeniami wynikającymi z wadliwie skonstruowanego systemu edukacji. Pomimo tego, kładziemy na ich barkach kolejne kolosalne wyzwanie, jakim jest reagowanie na stale mnożące się zagrożenia cyfrowe" - uważa Wojciech Szumiło, dyrektor operacyjny fundacji GrowSPACE oraz koordynator badania ws. edukacji cyfrowej. - Uważamy, że za zabezpieczenie interesu polskiej młodzieży w pierwszej kolejności odpowiedzialny jest ustawodawca - dodaje.

Czy twoje dziecko ma swojego smartfona? W jakim wieku zaczęło z niego korzystać? Daj znać w komentarzu

Więcej o: