Rodzicom niekiedy zdarza się pomóc albo nawet odrobić pracę domową za dziecko. I chociaż raczej każdy zdaje sobie sprawę z tego, że jest to oszustwo, to niech pierwszy rzuci kamieniem ten, komu to się nigdy nie przytrafiło. Powody są różne - późna pora, chęć pomocy synowi czy córce w poprawieniu oceny, a często to zwyczajnie miękkie rodzicielskie serce, które współczuje przemęczonemu obowiązkami dziecku. A jak na to reagują nauczyciele? Pedagodzy wbrew pozorom jednak zawsze wiedzą, czy praca była samodzielna, czy nie. Jednak, jak komunikują to uczniowi, to już inna sprawa.
Po przeczytaniu naszych artykułów o tym, jak rodzice bądź inni dorośli pomogli napisać dzieciom wypracowania czy odrobić inne zadania domowe, odezwała się do nas pani Karolina. Kobieta przyznaje, że miała podobną historię i jest oburzona zachowaniem nauczycielki swojego syna.
Jak mój syn był w I klasie technikum, miał za zadanie napisać wypracowanie pod tytułem "Jak wyobrażam sobie koniec świata". Ponieważ miał problemy z językiem polskim, bo jest dyslektykiem i dysgrafikiem, to wspólnie napisaliśmy to wypracowanie. Bardzo się staraliśmy, żeby było naprawdę katastroficzne
- opowiada nam czytelniczka. Była przekonana, że dzięki temu syn zostanie dobrze oceniony, co z pewnością wpłynęłoby też na jego średnią z przedmiotu, który sprawia mu sporo trudności. Okazało się jednak, że jest w sporym błędzie. - Jakież było moje zdziwienie, jak przyszedł z oceną "1" i komentarzem, że praca przepisana jest z jakiejś książki. Poszłam się kłócić i poprosiłam nauczycielkę o podanie tytułu książki, z której to zostało przepisane - dodaje oburzona pani Karolina.
Nauczycielka syna naszej czytelniczki nie była jednak w stanie podać tytułu książki, z której wypracowanie miało zostać przepisane. Mimo to nie przyznała się do błędu i nie zgodziła się poprawić oceny ucznia.
Niedawno pisaliśmy też o mamie, która za córkę przyszyła guziki. Była późna pora i szkoda jej było dziecka, dlatego postanowiła za nie odrobić pracę z techniki. Niestety nauczycielka surowo oceniła jej starania. Niebawem w dzienniku elektronicznym pojawiła się ocena dostateczna, czyli trója. (Całość przeczytasz tutaj: Odrobiła pracę domową za córkę. Ocena ją zaskoczyła. "Ja bym się kłóciła"). Podobna historia przytrafiła się ojcu, który, chociaż dobrze się zna na rysunku technicznym, też nie miał co liczyć na dobrą ocenę (a raczej nie on, a jego córka). Z kolei magister polonistyki, który napisał "pracę ostatniej szansy", przyczynił się do tego, że syn koleżanki dostał jedynkę. Więcej: Zrobił za dziecko rysunek techniczny. Ocena go zszokowała. Ojciec: nie warto kopać się z koniem
Co myślisz o takich sytuacjach? A może Tobie bądź Twojemu dziecku również przydarzyło się coś podobnego? Opowiedz nam o tym w komentarzach lub na justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl.