Były nauczyciel o pracach domowych: Osobiście jestem przeciwny ich zadawaniu

Pan Bartłomiej spędził przy szkolnej tablicy 50 lat. Uczył matematyki. Kochał swoją pracę i gdyby nie problemy zdrowotne, uczyłby dalej. Teraz na bieżąco śledzi to, co się dzieje w polskim systemie edukacji. I nie ma o nim najlepszego zdania. Wie jednak, co zrobić, żeby sytuacja się poprawiła.

Do redakcji eDziecko.pl napisał pan Bartłomiej (nazwisko do wiadomości redakcji). Napisał w odpowiedzi na artykuł: "Tydzień choroby i 5 zaległych sprawdzianów. Nauczyciele wpisują je na wyścigi". "Tak sobie myślę, że te prace domowe to taki temat zastępczy, by odwrócić uwagę opinii publicznej od istotnych problemów. Podobnie – gdy źle się dzieje w gospodarce, to uruchamiana jest dyskusja na temat aborcji"- stwierdził.

Zobacz wideo Po czym poznać, że dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"

Prace domowe są problemem

Według naszego czytelnika problem z pracami domowymi to efekt tego, że cały system nie funkcjonuje tak, jak powinien. A zmiany wprowadzone przez resort edukacji, które od kwietnia 2024 roku znacznie ograniczają możliwość zadawania uczniom lekcji do domu, wprowadzają niepotrzebne zamieszanie.  "Rozporządzenie w tym temacie dla jednych uczniów oznacza zakaz zadawania, dla innych warunkowość, dla jeszcze innych dowolność. Sami nauczyciele też nie są zdecydowani, bo w niektórych szkołach nie zadają, w innych zadają w konspiracji, a jeszcze gdzie indziej nauczyciele zastępują prace domowe kartkówkami na lekcjach" - napisał były nauczyciel.

Uczniowie radzą sobie, jak mogą

Pan Bartłomiej ma jasne stanowisko w sprawie prac domowych: "Zasadniczo jestem przeciwny zadawaniu prac domowych z powodów oczywistych: uczeń niewiele wynosi z lekcji, czego dowodem są powszechne korepetycje, z podręczników też niewiele się na uczy, bo pomimo kolorowych stron, ramek i podkreśleń, nie nadają się do nauki, często zresztą pozostają w szkole i uczniowie nie zabierają ich do domu" - napisał. Stwierdził też, że uczniowie, którzy wciąż mają zadawane prace domowe, radzą sobie jak mogą: "Jedni chodzą na korepetycje, inni korzystają z Internetu. Poloniści już narzekają, że plagą jest pisanie w ten sposób wypracowań. Jeszcze inni zlecają prace domowe np. studentom, lub zwyczajnie odpisują od kolegów" - uważa. Dodał, że to generuje kolejne kłopoty, polegające na konieczności sprawdzania samodzielności wykonania tych prac. "Słyszałem już takie opinie nauczycieli, by nie sprawdzać samodzielności tych prac domowych i to też jest słuszne, no bo skoro nie wolno ich oceniać..." - napisał były nauczyciel.

"Jak z tego wybrnąć?"

Pan Bartłomiej doskonale wie, co trzeba zrobić, żeby polski system edukacji lepiej funkcjonował. A wtedy prace domowe nie będą już problemem. Twierdzi, że należy zacząć wreszcie uczyć, tak by uczeń zrozumiał, zamiast realizować program. "Napisać podręczniki, które będą rzeczywiście służyły uczniom do nauki; Jasno określić cele lekcji i zrealizować je za pomocą odpowiednio dobranych środków i metod nauczania; Precyzyjnie określić, co sprawdzian ma sprawdzić i poinformować o tym uczniów" - napisał. Uważa też, że należy wyciągnąć wnioski ze sprawdzianów i uwzględniać je w dalszym nauczaniu. "A nie tylko wystawić jedynki i dopy, w nadziei, że przyciśnięci nimi uczniowie zaczną się uczyć" - twierdzi. A wreszcie:  "Wyjść zza biurka, stanąć obok uczniów i z nimi razem przerabiać materiał, nauczanie to wspólny proces wszystkich". 

Zgadzasz się z opinią byłego nauczyciela? Daj znać w komentarzu

Więcej o: