Szkoła życia. Szkoda, że w mikołajki. Matka: Rodzice uczniów dają byle co, a dzieci płaczą

Co można dostać na klasowe mikołajki? Kolorowe skarpetki, czapki, słodycze, gry lub... niekompletne mazaki. Niestety to nie jest żart, a prawdziwa historia. - A ty musisz tłumaczyć np. sześciolatkowi, dlaczego został tak źle potraktowany. Szkoła życia tylko szkoda, że w mikołajki - pisze w sieci jedna z mam.

Klasowe mikołajki co roku budzą mnóstwo emocji. Dzieci często czekają na nie z wypiekami, w przeciwieństwie do rodziców, bo to na nich spoczywa obowiązek szykowania upominków. Szczególnie w młodszych klasach. Jedni podchodzą do tego bardzo poważnie, a inni niestety olewają i wrzucają do papierowej torebki, co popadnie.

Zobacz wideo Paulina Krupińska kupiła swoim dzieciom tylko jeden prezent na mikołajki. Wyjaśnia dlaczego

Ostatnio pisaliśmy o mamie, która uważa, że zwyczaj losowania karteczek i kupowania sobie przez dzieci prezentów nie jest dobrym pomysłem. "Powinni skończyć z tymi losowaniami karteczek, bo jedni kupią coś fajnego, a drudzy beznadzieję. Zawsze tak było" - stwierdziła czytelniczka. I sporo osób ją poparło. Problemem okazało się to, że dzieci często przeżywają fakt, że niektóre dostają coś ekstra (zdecydowanie ponad budżet), a inne tzw. byle co. (Cały artykuł przeczytasz tutaj: Matka ucznia: Powinni skończyć z tymi losowaniami. Jedni kupią coś fajnego, a drudzy beznadzieję).

Mikołajki w szkole
Mikołajki w szkole Fot. pixabay / LouisJos

Rodzice popierają prezenty, ale identyczne dla wszystkich

Na naszym Facebooku pod opublikowanym tekstem o prezentach mikołajkowych pojawiło się kilka komentarzy rodziców, którzy też podzielili się swoimi "mikołajkowymi przemyśleniami". Większość z nich przyznała, że to prawda, iż jakość wręczanych wzajemnie upominków  bardzo się różni i chyba najlepszym rozwiązaniem jest kupowanie identycznych rzeczy dla wszystkich.

Córka dostała używane mazaki (bez jednego!) i niedomyty pucharek do lodów. I co? Kłócić się? Niestety, niektórzy rodzice czy też dzieci mają po prostu w******e, a ty musisz tłumaczyć np. sześciolatkowi, dlaczego został tak źle potraktowany. Szkoła życia tylko szkoda, że w mikołajki. Ja jestem za odgórnie kupowanymi prezentami.

- wyznała jedna z mam. "Wystarczy zrobić w klasie listę prezentów, wtedy każde będzie zadowolony" - zaproponowała inna. Tylko nieliczni uważają, że wspólne chodzenie z dzieckiem po sklepach, by kupić upominek koledze/koleżance może być fajnym doświadczeniem.

Jakie jest Twoje zdanie na temat mikołajkowych prezentów? Jesteś za tym, by wszystkie dzieci dostawały to samo? A może uważasz, że kupowanie prezentów sobie nawzajem jest też jakąś dodatkową lekcją i zarazem frajdą dla dziecka? Daj znać, co o tym sądzisz w komentarzach lub na justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl.

Więcej o: