Mikołajki, imprezy świąteczne, zabawy choinkowe coraz bliżej. To czas, kiedy dzieci w przedszkolach i młodszych klasach szkół podstawowych dostają różne upominki. To, co znajdzie się w paczkach wręczanych przez Mikołaja lub położonych pod choinką w sali, zależy od rodziców. A ci często mają problem, żeby się dogadać.
Na początku roku ustaliliśmy, że dzieciaki dostaną drobne upominki na mikołajki i większe podczas przedszkolnej Wigilii. W przypadku mikołajek wychowawczynie zasugerowały, żeby kupić wszystkim jabłuszka do zjeżdżania, które zostałyby w sali zimą, bo dzieci często chodzą na górkę obok przedszkola i wszyscy przytaknęli
- opowiada Anna. - Ostatnio jednak na grupie dla rodziców zaczęła się debata, odnośnie tego, co kupić dzieciom do świątecznych paczek. I tu pojawił się ogromny problem - dodaje.
Rodzice prześcigali się w pomysłach, co kupić dzieciom, z czego finalnie wyszła... jedna wielka awantura. - To jakiś kosmos, cały weekend przyszło ogrom wiadomości, ciągle mi telefon pika, aż już wyciszyłam, bo naprawdę nie da się już tego czytać - dodaje.
Jak przyznaje nam mama Milenki, wielu rodziców proponowało, by w świątecznych paczkach przedszkolaków znalazły się dość uniwersalne rzeczy, np. klocki, gry, zestawy kreatywne itp.
Jedna z mam stwierdziła, że najlepiej będzie kupić jeden wspólny prezent, w postaci np. zabawek do sali. Większość była przeciwna, jedni spokojnie tłumaczyli, że sala jest po brzegi wypełniona zabawkami, na które też dodatkowo składaliśmy się we wrześniu. Inni zareagowali niemalże agresywnie
- opowiada Anna. - Niektórzy byli wzburzeni, że jak to mamy znowu kupować coś do sali, że dzieci chcą na święta coś dostać indywidualnie. Mało nie zakrzyczeli tej matki, a ta, zamiast ustąpić, to zaczęła się awanturować, że nie potrzebuje kolejnych klocków lub puzzli, które potem się walają w domu - dodaje.
Jak twierdzi nasza czytelniczka, finalnie awantura prawdopodobnie doprowadzi do... spotkania z wychowawczyniami. Część rodziców stwierdziła, że trzeba porozmawiać z nimi i "razem dojść do kompromisu"- To jest dla mnie totalnie niezrozumiałe, co wychowawczynie mają do świątecznych paczek dla dzieci. Po co je angażować i zawracać im głowę, naprawdę, moim zdaniem to mocna przesada - mówi nam mama Milenki. Jak sama przyznaje, nie udziela się w konflikcie i nie zabiera głosu, ponieważ "szkoda jej energii, czasu i nerwów".
Czy Twoim zdaniem pomysł wspólnego prezentu świątecznego dla przedszkolaków to dobry pomysł? Daj znać, co o tym myślisz w komentarzach lub na justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl