W tej szkole obowiązują punkty ujemne. Ile grozi uczniom za picie energetyka?

Uczniowie mogą "zarobić" negatywne punkty nie tylko za picie energetyków, alkoholu, czy palenie papierosów i e-papierosów, ale nawet za towarzyszenie osobom, które to robią. Lepiej mieć się na baczności.

W Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Skłodowskiej-Curie na warszawskim Śródmieściu obowiązuje punktowy system oceniania zachowania uczniów. Na dzień dobry każdy z nich otrzymuje 200 punktów, co odpowiada ocenie dobrej. Może ją podnieść lub obniżyć, w zależności od tego, czy zdobędzie punkty dodatnie za określone postawy i zachowania, czy zostanie ukarany ujemnymi. 

Zobacz wideo

Za co można dostać punkty?

System punktowania zachowań uczniów jest szczegółowo opisany w statucie szkoły. Czytamy tam: "Uczeń otrzymuje dodatnie punkty, podejmując określone działania pozytywne, a punkty ujemne, gdy prezentuje zachowania określone jako negatywne". W tabelce zamieszczonej w statucie szczegółowo wskazano punktowane zachowania. Za 100 proc. frekwencji w danym miesiącu można dostać 10 pkt, tyle samo za systematyczną pomoc koleżeńską, a za aktywny udział w zajęciach pozalekcyjnych przyznawane jest od 5 do 30 pkt. Jeśli zaś chodzi o punkty ujemne, to po 5 można dostać za: przeszkadzanie na lekcji, zaśmiecanie otoczenia, czy strój niezgodny ze statutem. 50 punktów karnych można zarobić za "wnoszenie, posiadanie, rozprowadzanie alkoholu, narkotyków, papierosów, e-papierosów i innych środków psychoaktywnych na terenie liceum." Picie energetyka to minus nawet 100 punktów.

Rodzicom i uczniom się to nie podoba

Uważają, że nie każdy ma możliwość zdobyć punkty dodatnie za określone przedsięwzięcia (np. udział w poczcie sztandarowym), a przyznawanie punktów ujemnych nie jest obiektywne. "System jest skonstruowany jak cennik przewin i nie wpływa na chęć bycia lepszym [...] Punkty negatywne są przyznawane np. za aroganckie odezwanie się do nauczycieli. Jak je zdefiniować? To uznaniowe i zależy od subiektywnej reakcji nauczyciela" - powiedziała w wypowiedzi dla portalu warszawa.wyborcza.pl mama jednej z uczennic.  

Rodzice poprosili o interwencję radną Warszawy, Agatę Diduszko-Zyglewską z Lewicy, która stwierdziła, że system punktowania "wprawia w osłupienie" a "zapisy punktowego systemu ocen przypominają obecnie raczej regulamin więzienny niż statut szkolny". Radna zwróciła się z tą sprawą do władz Warszawy.

Napisaliśmy do placówki z prośbą o komentarz dotyczący systemu oceniania zachowania podopiecznych. Czekamy na odpowiedź

Nie tylko to liceum

System punktowego oceniania zachowania uczniów jest powszechny w polskich szkołach, ale wzbudza wiele kontrowersji. Specjaliści twierdzą, że dzieci i młodzież w jego ramach pozwalają sobie na wykroczenia, a potem ujemne punkty kompensują tymi zdobytymi np. za pomoc choremu koledze z lekcjami. Prof. dr hab. Bogusław Śliwerski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk stwierdził jakiś czas temu: "To stosowanie tresury. Zaprzeczenie całej idei wychowania. W dodatku zupełnie nieskuteczne, bo uczące patologicznych zachowań".

A ty? Co sądzisz o takim sposobie oceniania uczniów? Daj znać w komentarzu

Więcej o: