Zniesienie obowiązkowych prac domowych ucieszyło uczniów, ale zmartwiło rodziców i nauczycieli. Wielu pedagogów szybko nauczyło się obchodzić nowe przepisy. Bo jak się uczyć bez powtarzania i utrwalania? Okazuje się, że w niektórych przypadkach poskutkowało to większą ilością kartkówek i sprawdzianów.
Jedna z użytkowniczek Twittera, która wzięła udział w dyskusji dotyczącej braku prac domowych. Skomentowała post dziennikarza Przemysława Szubartowicza, który napisał: "Od pierwszego dnia było oczywiste, że rezygnacja z obowiązkowych prac domowych będzie skutkować spadkiem motywacji wśród uczniów i koniecznością zapisywania ich na korepetycje. Uczenie bez odpowiedzialności - nieudany i zupełnie niepotrzebny eksperyment".
Internautka się z nim nie zgodziła. Napisała: "Moje dziecko uczy się więcej i regularniej niż kiedy prace były, bo teraz ma więcej kartkówek, do których musi się przygotować. Mechaniczne przepisywanie rozwiązań skopiowanych z netu (tak, wszystko tam było) nie uczyło niczego, tylko utwierdzało fikcję 'systematyczności'".
1 kwietnia 2024 roku, zgodnie z decyzją Ministerstwa Edukacji i Nauki, ze szkół zniknęły prace domowe. Nie całkowicie, jednak nauczyciele mają wiele ograniczeń. W klasach I-III wciąż mogą swoim podopiecznym zadawać zadania, które usprawniają motorykę małą (pisanie, kolorowanie, szlaczki, wycinanie). Z kolei uczniowie klas IV-VIII mogą mieć zadawane prace domowe "dla chętnych", czyli takie, których odrabianie nie jest obowiązkowe. Nauczyciele nie mogą oceniać tych prac, mają jedynie przekazać uczniom informacje, nad czym powinni jeszcze popracować, a co zostało zrobione poprawnie.
Likwidacja prac domowych miała odciążyć uczniów i dać im więcej czasu na spokojne opanowanie materiału. Ministerka edukacji Barbara Nowacka stwierdziła: "Dzięki temu rozwiązaniu uczniowie będą mieli więcej czasu na utrwalanie wiedzy, przygotowanie się do sprawdzianów, czytanie książek, a także, co bardzo ważne, realizowanie swoich pasji i odpoczynek". Szybko się okazało, że nauczyciele obchodzą nowe przepisy i zadają uczniom zadania domowe, a rodzice, którzy boją się zaległości i gorszych ocen, nie mają nic przeciwko temu.
A ty? Co sądzisz o likwidacji prac domowych w szkołach? Chętnie poznam twoją opinię: ewa.rabek@grupagazeta.pl