W szkole podstawowej w Niedźwiedziu (województwo wielkopolskie) 4 i 5 listopada zawieszono zajęcia lekcyjne ze względu na kryzysową sytuację związaną z zachowaniem jednego z uczniów. Czternastoletni chłopiec miał wpadać w furię, wyzywać innych, krzyczeć, niszczyć ławki. Do placówki wzywano pogotowie i policję, bo nikt nie był w stanie poradzić sobie z szalejącym uczniem, ale te interwencje też nie przyniosły rezultatów.
Tego typu problemy ze wspomnianym uczniem miały miejsce już w przeszłości. Chłopiec przeszedł badania w poradni, ale stwierdzono, że nie musi zmieniać placówki. Przydzielono mu także dodatkowego nauczyciela do opieki, jednak te działania nic nie pomogły. Problem napadów szału powrócił i to ze zdwojoną siłą. W efekcie zamknięto szkołę na dwa dni, żeby w tym czasie przeprowadzić kolejne badania chłopca i udzielić mu pomocy.
Portal ostrzeszowinfo.pl poprosił o wyjaśnienie Kuratorium Oświaty w Poznaniu. W odpowiedzi udzielonej przez Karolinę Adamską, dyrektorkę Wydziału Wspierania Edukacji można przeczytać: "Zagrożenie związane jest z agresywnym zachowaniem jednego z uczniów polegającym na fizycznym i werbalnym ataku na nauczyciela i dyrektora szkoły oraz innych osób, oraz dewastacji pomieszczeń szkolnych. W związku z sytuacją zawieszenia zajęć organ prowadzący zaleciał zorganizowanie przez dyrektora szkoły zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość lub odpracowanie zajęć szkolnych w późniejszym terminie."
W rozmowie z eDziecko.pl Karolina Adamska zapewniła, że czternastolatek otrzymał pomoc: "Pomoc psychologiczna i pedagogiczna od razu została włączona dla tego ucznia. To długotrwały proces, wszystko musi iść zgodnie z przepisami." Powiedziała też, że zawieszenie zajęć nie oznaczało, że rodzice pozostałych uczniów mieli problem ze znalezieniem opieki dla nich w tym czasie. "Były zajęcia opiekuńcze, ten kto potrzebował, mógł z nich skorzystać" - dodała.