Wszystko zależy od nauczyciela. Jeden twardo trzyma się zasady, że od korzystania z WC jest przerwa i nie wypuszcza uczniów za potrzebą w czasie lekcji. Inny jest bardziej wyrozumiały i nie robi problemów, gdy ktoś musi skorzystać z toalety w czasie zajęć. Do tego dochodzi jeszcze problem odpowiedzialności - kto ją ponosi za ucznia, który opuszcza klasę w czasie lekcji? Pedagodzy się boją, że podopiecznemu coś się stanie, a jednocześnie wiedzą, że nie mogą mu zabronić wyjść za potrzebą. Są w potrzasku.
Temat ten podjął Leszek Dowgiałło, pedagog i inspektor BHP z jednej z niepublicznych placówek doskonalenia nauczycieli. Mężczyzna prowadzi na TikToku konto o nazwie Krolprofilaktyki i w jednym z opublikowanych przez siebie nagrań odpowiedział na pytanie internauty, który chciał wiedzieć, czy uczeń może sam iść do łazienki w czasie lekcji.
Autor nagrania przywołał wyrok Sądu Najwyższego: "Obowiązek rozciągnięcia pieczy przez kierownictwo szkoły nad uczniami nie może być pojmowany tak szeroko, by każdej grupie uczniów przez cały czas ich pobytu w szkole musiał towarzyszyć opiekujący się nią nauczyciel. W szczególności nie można przyjąć istnienia takiego obowiązku wobec uczniów starszych, którzy w czasie kilkuletniego uczęszczania do szkoły powinni przyzwyczaić się do regulaminu szkolnego i nauczyć zasady dyscypliny obowiązującej ucznia". Krolprofilaktyki podsumował: "Szkoła za wszystko nie odpowiada, ponieważ nie jest fizycznie w stanie rozciągnąć opieki nad wszystkimi".
Pod nagraniem pojawiło się wiele komentarzy użytkowników TikToka, w tym nauczycieli, którzy dzielili się swoimi doświadczeniami i przekonaniami dotyczącymi problemu wypuszczania w czasie lekcji uczniów do WC. Jeden z internautów napisał: "W mojej byłej pracy dyrekcja kazała mi wypuszczać do toalety parami." Ktoś inny dodał: "Wszystko pięknie i zrozumiale, dopóki uczeń, idąc do toalety, nie zrobi sobie, albo komuś krzywdy. Wtedy szuka się ofiar i wskazuje przepis o zapewnieniu bezpieczeństwa".
A jak to wygląda z perspektywy samych nauczycieli? Jak mówi nam polonistka z ursynowskiej podstawówki, kontrowersyjny zapis także w statucie jej szkoły ma eliminować rzadkie, choć niebezpieczne przypadki - Od lat w naszej placówce uczniowie nie mogą sami wychodzić z sali na korytarz. Wszyscy przyzwyczaili się już takich zasad i nie ma z nimi problemów. Nie stworzono ich, by dręczyć uczniów, lecz chronić. Był taki przypadek, gdy dziecko wyszło do łazienki i zemdlało w toalecie. To mogło zdarzyć się też na przerwie, jednak wtedy zawsze jest dużo osób dookoła i czas udzielenia pomocy, reakcji na wypadek jest krótszy.
Ktoś jeszcze inny napisał: "Sytuacja jest trudna, w łazience dzieją się różne sytuacje. Podczas lekcji oczywiście za bezpieczeństwo odpowiada nauczyciel. W momencie gdy coś się tam stanie, pierwszy odpowiada on". Ktoś jeszcze inny zwrócił uwagę: "Jeszcze, żeby uczniowie potrafili w odpowiedni sposób korzystać z toalet... U nas właśnie podczas lekcji toalety są najczęściej dewastowane". Jedna z internautek, także nauczycielka, napisała, dlaczego nie wypuszcza już swoich uczniów na lekcji do WC: "U mnie na lekcji w siódmej klasie dziewczyna wychodzi do łazienki. Nie ma jej już z 10 min, idę sprawdzić, czy wszystko ok, reszta klasy zostaje sama. Dziewczyna źle się poczuła, dostała okres. Wracam do sali, a reszta uczniów chodzi po klasie, jeden skacze po ławkach, kolejni jedzą. Ustaliłam, że na lekcji nie wychodzimy do toalety, pozwalam tylko w wyjątkowych przypadkach [...] Smi zmusili mnie, żebym podjęła taką decyzję." A ty? Co sądzisz na temat wypuszczania lub niewypuszczania uczniów do WC w czasie lekcji? Daj znać w komentarzu