"Ania od matmy", popularna korepetytorka, co raz bierze na tapetę kontrowersyjne zadania szkolne i rozbiera je na czynniki pierwsze, przy okazji tłumacząc, co jest w nich nie tak. Tym razem pokazała w sieci zadanie matematyczne, które wzbudziło wiele emocji wśród internautów.
Błąd w zadaniu jak nic!
- napisała jedna z komentujących, która nie mogła znaleźć rozwiązanie zadania.
Ania Żmuda zamieściła na Instagramie zdjęcie zadania matematycznego, które, choć najprawdopodobniej nie pojawiło się w szkolnym podręczniku, to śmiało mogłoby być na egzaminie z logiki, skoro nawet dorośli mają z nim problem. Korepetytorka przyznała, że zaintrygowało ją polecenie i postanowiła rozwikłać zagadkę.
Zdjęcie znalezione gdzieś w Internecie. Ktoś potrafi to wytłumaczyć po "ludzku" albo po "matematycznemu"?
- napisała pod zdjęciem zadania na Instagramie. Jaka jest odpowiedź? Internauci sugerują, że po prawej stronie może wyjść dowolna liczba i nie ma ona związku ze stanem początkowym, ponieważ po lewej stronie wydamy tyle pieniędzy, ile mieliśmy, a suma reszt, które zostały, może być dowolną liczbą. Prosta matematyka, biorąc to na logikę, wydatków nie sumujemy, tylko liczymy.
Jedna z internautek żartobliwie przyznała, że to błąd polonistyczny, bo "jeśli zostało więcej, niż się wydało, to zadanie powinna być sformowane w rodzaju męskim". Inni sugerowali, że to zwyczajna pomyłka. Byli też tacy, którzy sugerowali, aby nie liczyć wydatków, bo w czasach inflacji, można zwariować. "Dziś przez panią nie zasnę, bo będę się zastanawiać"; "Przecież nie można sumować tego, co zostaje, 150 złotych jest częścią 300 złotych, tak samo jak 60 złotych, częścią 150 złotych. Fajna zagadka!" - czytamy.
O wypowiedź w sprawie feralnego zadania poprosiliśmy samą "Anię do matmy". Korepetytorka przesłała nam nagranie, na którym rozwikłała zagadkę. - Jeśli dodajemy do siebie reszty, to nigdy nie będzie to suma z tego co mieliśmy na początku - powiedziała i wytłumaczyła cały sens zadania: