Katecheza w szkole jest obecna w 23 krajach Unii Europejskiej, a tylko w czterech nie ma na nią miejsca w państwowym systemie edukacji. Taki stan rzeczy może niektórych zdziwić, biorąc pod uwagę zmiany, jakie zaszły w Polsce. Coraz więcej osób rezygnuje z katechezy i pojawiają się pytania, czy świecka placówka to dobre miejsce, by uczyć o jednym wyznaniu. Także poziom katechez często pozostawia wiele do życzenia (pisaliśmy, jak uczniowie uczyli się o tym, że "plemniki w prezerwatywie to zamknięte duszyczki", czy że "producenci antykoncepcji hormonalnej zaczynali działalność w Auschwitz" lub "choroby są karą za straszne grzechy"). Dyskusja się radykalizuje, ale niewiele słychać głosów tych najbardziej zainteresowanych. Dlatego porozmawialiśmy z tymi, którzy chodzą do kościoła i nie wyobrażają sobie polskich szkół bez katechez.
- Na religię chodziła moja babcia, moja mama, chodziłam ja i chodzi moja córka. Wierzymy i praktykujemy. Nie wszyscy księża są w porządku i to jest jasne, ale nie wrzucajmy ich do jednego worka - mówi nam pani Anna, mama 10-letniej Wioli i dodaje:
- Nauczyciel religii mojej 10-letniej córki, ksiądz Maciej, jest wyjątkowy i potrafi zaciekawić przedmiotem. To się ceni i nie wyobrażam sobie, żeby nadeszła zmiana, w której będę musiała prowadzić dziecko na religię do kościoła. To wasze dziwne widzimisię.
W organizacji religii od nowego roku szkolnego wprowadzono kilka zmian. Ocena z tego przedmiotu nie liczy się już do średniej, jest też możliwość tworzenia grup międzyklasowych, jeśli nie uzbiera się przynajmniej siedmiu osób w klasie, które chcą chodzić na lekcje. Razem mogą się uczyć uczniowie klas I-III, IV-VI i VII-VIII. Na tym jednak nie koniec "katechetycznej rewolucji". W przyszłości są plany zredukowania lekcji religii z dwóch godzin do jednej. Niektórzy apelują też, aby religie przenieść od salek przy kościołach. Ten pomysł nie podoba się wielu katolikom.
"Moim zdaniem religia w wymiarze jednej godziny tygodniowo powinna pozostać w szkole. Dzisiaj tempo życia jest bardzo szybkie. Można przy okazji, jadąc do pracy zawieść dziecko do szkoły, a jadąc z powrotem swoje dziecko odebrać. Jestem człowiekiem wierzącym i uważam, że religia w salkach parafialnych nie zda dzisiaj egzaminu. To już nie te czasy, co były 40 lat temu. Zatem jestem za obecnością religii w szkole! Takie rozwiązanie jest według mnie bardziej wygodne dla rodzica. A państwo powinno iść na rękę swoim obywatelom" - przekonuje w liście do naszej redakcji pan Janusz. Podobne zdanie ma także nasza rozmówczyni, pani Sylwia:
- Z bólem serca obserwuję ciągłą nagonkę na katechezy w szkołach. Nie rozumiem, dlaczego społeczeństwo wciąż debatuje o tym, czy może nie warto przenieść religii do salek przy kościołach. Otóż nie, religia naucza o chrześcijaństwie, a nie tylko o katolicyzmie. Pozwólmy dzieciom zdobywać wiedzę, jak dotychczas.
Wiele osób wierzący w dyskusji o szkolnych katechezach podkreśla uniwersalne wartości, jakie niesie ze sobą chrześcijaństwo. "Nikt mi nie powie, że na religii przekazywane są absurdalne treści. Przecież jesteśmy chrześcijanami, a więc każdy człowiek powinien się miłować i nie krzywdzić" - podsumowuje pani Sylwia i dodaje, że nie wyobraża sobie usunięcia religii ze szkół. Uważa, że jeśli się tak stanie w niedalekiej przyszłości, to ludzie się zbuntują i wyjdą na ulicę walczyć o swoje prawa.
Nie każdy tak przychylnie podchodzi do tematu lekcji religii w szkole. Widać to chociażby po tym, jak dużo uczniów rezygnuje z uczestnictwa w katechezach. Jedni przekonują, że to strata czasu, a inni zwyczajnie uważają, że kościół przekazuje kwestie, z którymi oni nie do końca się zgadzają. Głos zabrali także nasi czytelnicy. Ci w większości uważają, że religie powinny zostać przeniesione do salek przykościelnych. Natomiast jeśli miałyby pozostać w szkołach, to bezwzględnie trzeba ograniczyć liczbę godzin do minimum.
- Dla mnie to jest niepoważne, żeby religii było więcej niż geografii czy biologii. Weźcie się w końcu za to!
- napisała jedna z naszych czytelniczek, matka 10-letniej Maksia. Podobne zdanie mają także inni rodzice. "Ciężko uwierzyć, że teraz wydaje się na to tyle pieniędzy. Jak usuniecie, to zaoszczędzicie pieniądze i wydacie na coś pożytecznego dla dzieci"; "Popieram pomysł MEN! Ograniczmy katechezy lub dajmy sobie spokój z tym bogobojnym podejściem"; "Edukacja jest dużo ważniejsza niż ogłupianie dzieci";
- Naprawdę jeszcze ktoś się nad tym zastanawia? W podstawówce w ósmej klasie są dwie lekcje religii w tygodniu! Za to jedna lekcja biologi, jedna geografii, jedna informatyki. Naprawdę chcemy mieć takie przyszłe pokolenia wierzące bardziej w teorie spiskowe, cuda, niż kierujące się nauką?
- zapytała internautka.
Czy Twoim zdaniem religia powinna zostać w szkole "tak jak jest"? A może lepiej, by była nauczana w kościołach lub salkach przykościelnych? Daj znać, co o tym myślisz w komentarzach lub na edziecko@grupagazeta.pl.