Zawód nauczyciela to jedna z trudniejszych i gorzej opłacanych profesji w Polsce. Brakuje rąk do pracy, a tej nie ubywa. Od kilku lat mówi się już wprost: że polska edukacja jest w kryzysie i nie zapowiada się na to, aby to się miało zmienić. Z danych przekazanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej wynika, że w polskich szkołach pracowała w tym roku rekordowa liczba emerytów. Młodzi nie garną się do pracy, bo wiedzą, że w oświacie nie da się dobrze zarobić. Nic więc dziwnego, że w Polsce wciąż brakuje rąk do pracy.
A świadczy o tym chociażby raport Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD, zrzeszającej 35 wysoko rozwinięte kraje świata, która przeanalizowała systemy edukacji w państwach oraz wydatki, jakie rządy poszczególnych krajów przeznaczają na ten sektor gospodarki. Ustalono, że wynagrodzenia nauczycieli w poszczególnych państwach są bardzo złożoną kwestią i zależą od wielu czynników - kwalifikacje, doświadczenie czy staż pracy. Do podstawowych wynagrodzeń dochodzą również różne dodatki i premie. Wypowiedziano się także o Polakach, których ratuje jedno.
Zarobki nauczycieli zależą od wielu czynników - kwalifikacje, doświadczenie czy staż pracy. Do podstawowych wynagrodzeń dochodzą również różne dodatki i premie.
Tegoroczna edycja raportu nie pozostawia złudzeń - polskie państwo płaci nauczycielom skandalicznie mało. Nad dokumentem tym pracowali eksperci Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) zrzeszającej 35 wysoko rozwinięte kraje świata. Pokazano, że różnice w wynagrodzeniach nauczycieli między krajami są znaczne. Nauczyciele szkół średnich I stopnia z 15-letnim doświadczeniem zawodowym zarabiają od 24 144 dol. rocznie na Słowacji do ponad 100 tys. dol. w Niemczech i Luksemburgu. Natomiast średnio w krajach OECD wynagrodzenia nauczycieli przedszkolnych wynoszą 52 631 dolarów rocznie, nauczycieli szkół podstawowych - 56 753 dol., w szkołach średnich I stopnia - 58 596 dol., a na poziomie szkoły średniej II stopnia - 60 803 dol.
Pojawia się także wstydliwa prawda o Polakach. Ich zarobki mają się nijak w stosunku do zarobków ich koleżanek i kolegów z innych krajów europejskich i OECD. Jednak jak informuje Business Insider, sytuacja nauczycieli wygląda inaczej, gdy uwzględni się rzeczywiste zarobki, które obejmują premie, bonusy i dodatki, a w Polsce jest ich niemało - stażowe, za wychowawstwo, dodatek wiejski i motywacyjny.
O zdanie w sprawie wynagrodzeń postanowiliśmy zapytać nauczyciela, który w oświacie pracuje już ponad 30 lat. Pedagog zapewnia, że gdyby na konta pracowników oświaty wpływało jedynie wynagrodzenie zasadnicze, ciężko byłoby przeżyć. Na szczęście po tylu latach pracy przysługuje mu dodatek za wysługę lat, motywacyjny, dodatek wiejski, funkcyjny w tym z tytułu sprawowania funkcji wychowawcy klasy, oraz za warunki pracy, a także wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe. Oprócz tego za godziny doraźnych zastępstw i nagród, a także innych świadczeń wynikających ze stosunku pracy, z wyłączeniem świadczeń z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, świadczenia na start.
Te wszystkie dodatki sprawiają, że ta praca ma sens. Jak dali podwyżkę, to jest delikatnie lepiej. Nie chcę narzekać, bo naprawdę nie zarabiamy już źle. Nawet taki dodatek wiejski ratuje moją pensję, bo jakby go nie było to już kilka stówek mniej. Trzeba się tylko cieszyć
- przyznaje matematyk.
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, nauczyciele dostali 30 procent podwyżki. A ile konkretnie pieniędzy wpłynęło na konta pedagogów? Nauczyciele z tytułem zawodowym magistra i z przygotowaniem pedagogicznym zarabiają:
Nauczyciele z tytułem zawodowym magistra, ale bez przygotowania pedagogicznego, z tytułem licencjata (inżyniera) z przygotowaniem pedagogicznym, tytułem licencjata (inżyniera) bez przygotowania pedagogicznego, z dyplomem ukończenia kolegium nauczycielskiego lub nauczycielskiego kolegium języków obcych: