Problem telefonów w szkole wraca jak bumerang. Placówki próbują go rozwiązać, wprowadzając w regulaminie zakaz korzystania ze smartfonów w czasie lekcji lub w ogóle na terenie budynku. Zdarzają się przypadki rekwirowania komórek uczniom, którzy łamią te zasady, jednak zwykle spotyka się to z oburzeniem rodziców, którzy wolą, gdy ich pociecha ma telefon przy sobie. W pewnej placówce zastosowano inne rozwiązanie.
Jedna z użytkowniczek TikToka (funkcjonuje tam jako natal_lie), opublikowała na swoim koncie nagranie pokazujące, jak placówka, do której uczęszcza, próbuje sobie radzić z problemem telefonów używanych przez uczniów w czasie lekcji. Nagranie opatrzyła komentarzem: "Nasza szkoła oszalała i teraz każdy przed lekcją ma tu włożyć swój telefon. Współczuję pierwszoklasistom, którzy dopiero przyszli i się o tym dowiedzieli".
Pod nagraniem pojawiło się wiele komentarzy użytkowników TikToka. Niektórzy pytali: "Jestem ciekaw, kto w razie zaginięcia telefonu bierze za to odpowiedzialność: nauczyciel czy dyrektor?"; "Rozumiem, że szkoła bierze na siebie odpowiedzialność za sprzęt?". Kilkoro internautów zwróciło uwagę: "A gdzie kieszonka dla nauczyciela?"; "A nauczyciel niech też oddaje, jak taki mądry".
Pod nagraniem pojawiło się też sporo komentarzy internautów, którzy stwierdzili, że przecież da się przeżyć 45 minut bez telefonu w ręku. Pisali: "Śmieszy mnie to, że ludzie nie potrafią 45 minut bez telefonu wytrzymać"; "Najmądrzejsza szkoła, jaka istnieje. To powinno być standardem w każdej szkole w Polsce"; "No i ok to tylko 45 minut"; "Myślę, że to jest dobra opcja. Trzeba ludzi od nowa uczyć, że da się żyć bez wiecznie przyklejonego do ciała telefonu. Co jak co, ale nawet robienie ściąg na karteczkach dawało jakąś wiedzę, rozwijało."