Ministerstwo Edukacji Narodowej wyraża zaniepokojenie rosnącą liczbą rodziców decydujących się na wyjazdy na wakacje z dziećmi w trakcie roku szkolnego. Katarzyna Lubnauer, wiceminister MEN, podkreśla, że obowiązek szkolny to wciąż obowiązek, a nie wybór. Jak wspomniała, w wielu krajach rodzic wyjeżdżający z dzieckiem na wakacje w ciągu roku szkolnego może być nawet zatrzymany na lotnisku.
Katarzyna Lubnauer w rozmowie z Radiem ZET została zapytana, czy ministerstwo zakaże zwolnień z lekcji wypisywanych przez rodziców. Jak się okazuje, resort edukacji przygląda się takim rozwiązaniom. - Bardzo często mamy głosy nauczycieli i dyrektorów, że rodzice traktują szkołę jako miejsce, gdzie dziecko może chodzić albo może nie chodzić - powiedziała wiceszefowa MEN. Dodała, że takie zachowanie jest bardzo krzywdzące dla uczniów i MEN podejmie działania, aby wypracować rozwiązania w tej kwestii.
Dopytywana, czy w takim układzie rodziny nie powinny wyjeżdżać na urlopy w trakcie roku szkolnego, odpowiedziała następująco:
Nie powinny i każdy zdaje sobie sprawę, że jest to szkoda dla dziecka, jeśli przez 2 tygodnie nie chodzi do szkoły. Wiceminister edukacji przyznała, że rodzice powinni zrozumieć, że obowiązek szkolny oznacza obowiązek
Zauważyła również, że w wielu krajach obowiązują przepisy, zgodnie z którymi rodzic, który spróbuje wyjechać z dzieckiem na wakacje w czasie roku szkolnego, może zostać zatrzymany na lotnisku. - My na razie się przyglądamy - podkreśliła. Zdaniem wiceszefowej MEN po pandemii COVID-19 szczególnie zwiększyła się "dowolność wyboru ze strony rodziców, jak wiele dni w szkole dziecko ma spędzać" i resort edukacji powinien uregulować tę kwestię.
Jak się okazuje, polscy rodzice są zwolennikami zabierania dzieci na wakacje w czasie roku szkolnego. Przekonują ich nie tylko dobre ceny poza sezonem, ale także klimat i mniejsze obłożenie obiektów. Wierzą, że skoro podróże kształcą, to dzieci nic na tym nie stracą. Pod jednym z artykułów udostępnionych na stronie facebookowej edziecko.pl wywiązała się żywa dyskusja na temat "czerwcowych wakacji". "W czwartek wróciliśmy z Egiptu. Byliśmy 8 dni. Syn kończy 4 klasę. Przed wyjazdem zaliczył wszystko, dopilnował ocen, wychowawczyni oczywiście wiedziała wcześniej o jego nieobecności, a że uczy się dobrze, nie miała absolutnie nic przeciwko. Nie widzę więc w tym żadnego problemu. Poza tym podróże kształcą najlepiej", "Podróże kształcą, a materiał szkolny zawsze można nadrobić. I piszę to jako nauczyciel z długim stażem", "Jak dziecko nie ma żadnego zagrożenia i w szkole daje sobie radę, to czemu nie?".
Choć można zrozumieć motywację rodziców, którzy zabierają swoje dzieci ze szkoły i robią sobie rodzinne wakacje, to jednak warto mieć na uwadze, iż jest to działanie w szarej strefie przepisów. Co prawda nie ma bezpośredniego zakazu takich "urlopów" w trakcie roku szkolnego, stanowią one jednak złamanie obowiązku szkolnego. W myśl polskiego prawa, uczeń musi do 18. roku uczęszczać do szkoły; w praktyce dyrektor nie może jednak zakazać zabrania dziecka z placówki.