Rada rodziców powoływana jest do współpracy ze szkołą w zakresie wszystkich spraw związanych z jej statutowymi zadaniami dotyczącymi kształcenia oraz funkcjonowania. Kiedy zbliża się zakończenie roku szkolnego, rodzice zaangażowani w pracę na rzecz placówki swojego dziecka, mają ręce pełne roboty. O trudnościach, które napotykają opowiedziała pewna matka na TikToku.
Agnieszka Szul jest tiktokerką i mamą m.in. niepełnosprawnej dziewczynki, która uczy się w szkole specjalnej. Kobieta pełni tam rolę skarbniczki, która, jak sama wspomina, jest bardzo niewdzięczną funkcją. Tym razem w filmie na TikToku w szczerych słowach skomentowała zachowanie rodziców, którzy unikają płacenia składek na radę rodziców. Jak się okazje, w szkołach nie brakuje absurdalnych sytuacji.
Bez przesady, żeby matka, która pobiera ten sam zasiłek, sponsorowała dziecko innego rodzica
- powiedziała, odnosząc się do tego, że rodzice niepełnosprawnych dzieci pobierają na nie odpowiednie zasiłki. Niedługo później dodała, że rzecz jasna, są różne sytuacje rodzinne i kiedy rodzic naprawdę nie ma z czego zapłacić, to wystarczy o tym powiedzieć. "Wprowadziliśmy jako rada rodziców taką zachętę, że jak jest 100 proc. wpłat, to połowa kasy idzie do klasy na dowolny cel. Wiecie, u nas klasy to są zazwyczaj trzy, cztery, pięć osób, więc tych pieniędzy jest jak na lekarstwo (...). I naprawdę dziwi mnie, teraz przychodzi koniec roku szkolnego, są klasy, które rok w rok mają beznadziejne wpłaty, a są uczniowie, którzy mają czerwony pasek - i co wtedy?" - pyta skarbniczka.
Szul przyznaje, że niektórzy rodzice nie chcą płacić, bo uważają, że składka nie jest obowiązkowa, a przecież edukacja w Polsce jest bezpłatna. Nie zdają sobie jednak sprawy z tego, że bez takich datków placówka nie miałaby jak zorganizować wielu imprez czy zakupić uczniom nagród na koniec roku szkolnego. "Mnie naprawdę szlag trafia" - powiedziała kobieta i dodała, że najbardziej "poszkodowani są tylko ci, co płacą i to jest niesprawiedliwe".
To mnie wkurza, że ktoś ma takie poczucie, że nie musi. Jak się człowiek stara o dziecko, to też musi wziąć pod uwagę, że z tym się wiążą jakieś opłaty, obowiązki i tyle w temacie
- podsumowała.
Pod wpisem matki pojawiło się wiele komentarzy. Część internautów przyznała, że nigdy nie płaciła pieniędzy na radę rodziców, bo ich dzieci zwyczajnie z nich nie korzystały. Inni przekonywali, że sumiennie płacą, bo według nich to obowiązek. Byli też tacy, którzy dzielili się własnymi refleksjami i przekonywali, że jeśli pieniądze byłyby spożytkowane wyłącznie na dzieci, to na pewno płaciliby. W innym przypadku niestety nie chcą wspierać szkolnego budżetu.
Szkoła jest darmowa i jak ktoś nie chce płacić, to nie płaci i nie musi się nikomu tłumaczyć. A jak dziecko ma czerwony pasek, to niech rodzic sam nagradza
- przekonuje internautka, a inna dodaje: "Rada rodziców nie jest obowiązkowa. Nie muszę się tłumaczyć ile pieniędzy mam w budżecie domowym". Głos zabrała także matka, która jest przewodniczącą rady rodziców. Choć wspólnie z innymi rodzicami narzucili bardzo niską kwotę, to nie mogą się doprosić o wpłatę nawet tych kilku złotych:
Jestem przewodniczącą rady rodziców w przedszkolu, składkę mamy po 10 zł miesięcznie. Trudno jest nawet wyciągnąć to 10 zł.
Zasady funkcjonowania Rady Rodziców w publicznych placówkach oświatowych są szczegółowo określone w rozdziale 4 „Społeczne organy w systemie oświaty", w art. 83 i 84 ustawy z dnia 14 grudnia 2016 r. Prawo oświatowe (Dz.U. z 2018 r. poz. 996 z późn. zm.). Więcej na ten temat na stronie gov.pl.