Nauczyciele na początku marca dostali wyczekane podwyżki. I choć rząd dał tyle, ile obiecał, to temat wciąż budzi wiele emocji. Sporo kontrowersji budzą znaczne różnice pomiędzy zarobkami nauczycieli przedszkolnych, szkolnych i akademickich. Pedagodzy często pokazują swoje paski i mówią, że wciąż nie są zadowoleni ze swojego wynagrodzenia. Ostatnio napisała do naszej redakcji nauczycielka przedszkola, która przyznała, że aby godnie żyć, na jej konto powinno wpływać minimum 6000 złotych. Czy to kwota, która byłaby dla nauczycieli odpowiednio satysfakcjonująca? Nasi czytelnicy zdradzili, co o tym myślą.
Przy okazji publikacji artykułu: "Nauczycielka pokazała, ile zarabia. Ratuje ją jedno. 'O wakacjach mogę pomarzyć'", spytaliśmy naszych czytelników o to, czy ich zdaniem nauczyciele powinni zarabiać minimum 6000 złotych na rękę. Ponad połowa, a dokładnie 58 proc. czyli 3272 czytelników przyznało, że "zdecydowanie tak, robią kawał dobrej roboty i im się należy". Zupełnie inne zdanie ma 22 proc., czyli 1187 internautów. Ci stwierdzili, że "zdecydowanie nie, bo te pensje są i tak wystarczająco wysokie". 17 proc., a dokładnie 915 osób uważa, że "dużo zależy od nauczanego przedmiotu i doświadczenia zawodowego". Tylko 146 osób, tj. zaledwie 3 proc. czytelników nie ma zdania na ten temat.
Warto zaznaczyć, że głosów wciąż przybywa, jednak już z tych opinii można wysunąć pewne wnioski. Nie tylko nauczyciele martwią się o swój los, a to dobry prognostyk, aby walczyć o poszanowanie zawodu i wyższe wynagrodzenie.
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, nauczyciele dostali 30 procent podwyżki. A ile konkretnie pieniędzy wpłynęło na konta pedagogów? Nauczyciele z tytułem zawodowym magistra i z przygotowaniem pedagogicznym zarabiają:
Nauczyciele z tytułem zawodowym magistra, ale bez przygotowania pedagogicznego, z tytułem licencjata (inżyniera) z przygotowaniem pedagogicznym, tytułem licencjata (inżyniera) bez przygotowania pedagogicznego, z dyplomem ukończenia kolegium nauczycielskiego lub nauczycielskiego kolegium języków obcych: