Katecheci protestują przeciwko zmianom w religii. "Nikt z nami na ten temat nie rozmawia"

Plany resortu edukacji, dotyczące organizacji lekcji religii, w przyszłości zakładają możliwość łączenia niezbyt licznych grup, co pozwoli zmniejszyć wymiar godzin lekcyjnych dla katechetów. Boją się o swoją pracę.

Zmiany dotyczące organizacji szkolnych lekcji religii to kość niezgody między resortem Barbary Nowackiej a katechetami. Ministerka edukacji już wprowadziła zapowiedzianą wcześniej zmianę dotyczącą ocen. Ta z katechezy nie pojawi się już na świadectwie, nie będzie także wliczana do średniej. Nowacka uważa też, że szkolne lekcje religii powinny się odbywać na pierwszej lub ostatniej lekcji danego dnia, żeby uczniów, którzy na nią nie chodzą nie narażać na niepotrzebne okienka. Zasada ta ma teraz obowiązywać nie tylko w teorii - jak do tej pory - ale i w praktyce. No i religii ma być mniej: zamiast dwóch godzin tygodniowo - jedna.  

Zobacz wideo

Łączone lekcje to dobry pomysł?

Ministerstwo edukacji przygotowało projekt rozporządzenia zmieniającego przepisy dotyczące łączenia klas w ramach lekcji religii. W efekcie możliwa będzie taka organizacja katechezy, żeby uczestniczyły w niej dzieci z różnych klas i różnych roczników. Takie zajęcia będą przeznaczone dla uczniów szkół ponadpodstawowych oraz uczniów z klas IV-VIII szkół podstawowych. Grupa będzie liczyć maksymalnie 30 osób. Nie jest to zupełna innowacja. Dyrektorzy niektórych szkół już łączą grupy, gdy z danej klasy zgłosi się mniej niż siedem osób chętnych do chodzenia na religię. 

Katecheci są przeciwni

"Oznacza to, że w jednej grupie na lekcji religii lub etyki będą uczniowie klas czwartych z siódmymi czy ósmymi, albo pierwszych z trzecimi. To ignoruje całkowicie poziom rozwoju emocjonalnego i intelektualnego uczniów" - zacytowała słowa Piotra Janowicza, katechety z Poznania, przewodniczącego Stowarzyszenia Katechetów Świeckich wyborcza.pl.

Katecheci boją się zwolnień

Zmiany planowane przez resort edukacji napawają katechetów strachem przed zwolnieniami. Jeśli ministerialny plan wejdzie w życie, szkoły nie będą potrzebowały tylu nauczycieli religii, bo zajęć będzie po prostu mniej. "Nie wiadomo, kiedy ci nauczyciele dostaną wypowiedzenia i zakończą swoją pracę. Nikt z nami na ten temat nie rozmawia, a rozporządzenie zakłada zwolnienia w tej grupie zawodowej, nie dając okresu przejściowego, który pozwoliłby na przekwalifikowanie się i ułożenie życia zawodowego na nowo" - stwierdził Piotr Janowicz.

Więcej o: