W klasach I-III nauczyciel nie może zadawać do domu nic poza ćwiczeniami usprawniającymi motorykę małą (pisanie, kolorowanie, wycinanie). Z kolei w klasach IV-VIII prace domowe mogą być zadawane, ale ich odrabianie jest dobrowolne i nie może być ocenione. Nauczyciel może jedynie przekazać uczniowie informację dotyczącą tego, co zrobił dobrze, a nad czym powinien jeszcze popracować.
Decyzja o zlikwidowaniu prac domowych była bardzo dobrą informacją dla uczniów, którzy dzięki temu po szkole będą mieć więcej czasu na odpoczynek, zabawę i zajęcia dodatkowe. Nauczyciele nie są z tego powodu zadowoleni, a rodzice - poczieleni. Na Faceboou, na koncie eDziecka, pod udostępnionym artykułem na temat likwidacji prac domowych wywiązała się dyskusja internautów. Niektórzy zwracali uwagę, że całkowita likwidacja prac domowych nie była potrzebna, wystarczyło je jedynie ograniczyć: "Prace domowe w tygodniu jak najbardziej powinny być zadawane natomiast weekendy, ferie i przerwy świąteczne - zdecydowanie nie."
Jeden z użytkowników Facebooka zwrócił uwagę: "Nikt nie zabrania w domu ćwiczyć i powtarzać. Jest tyle dostępnych materiałów, że naprawdę można samemu znaleźć. Czas troszkę sprawczości o odpowiedzialności za naukę przerzucić na dzieci, a nie wszystko mają mieć podane na tacy. Niech same też coś chcą zrobić, niech kombinują." Ktoś inny stwierdził: "Nikt nikomu nie zabrania ćwiczyć i utrwalać przez kolejne 7 godzin po przyjściu ze szkoły".
Jeden z użytkowników Facebooka napisał: "I za chwile będą pretensje, że złe oceny są, bo materiał w domu nie będzie utrwalony. Najlepiej niech nikt nic nie robi...a każdy niech żąda i wymaga." Ktoś inny dodał: "To jest chore. Ale za to ambitni rodzice będą mieli wreszcie czas, aby załatwić dziecku w każdy dzień tygodnia zajęcia dodatkowe, no poniedziałek karate, wtorek angielski potem poleci taniec, kółko taneczne i w najlepsze wyścig szczurów trwał będzie.