Studniówki powoli dobiegają końca, jednak wspomnienia z bali maturalnych zostaną z uczniami już na zawsze. Maturzyści przygotowywali się do nich z dużym wyprzedzeniem. O wielu kwestiach dotyczących samej organizacji dyskutowali już we wrześniu. Przyjęcia, które niegdyś przypominały szkolne potańcówki, dziś wyglądają bardziej, jak wykwintne bale. Zamiast sal gimnastycznych często urządza się je w restauracjach, inwestuje się catering, dekoracje i zespół muzyczny. Niektóre szkoły decydują się na DJ-a, a ci przygotowują repertuar, który idealnie trafia do maturzystów. W niektórych szkołach jest nawet tort maturalny, który kroją organizatorzy i ci, którzy są w szkole zwyczajnie niezbędni. W tej placówce tort pokroiła osoba, która dla uczniów znaczy naprawdę wiele.
Do sieci trafiło nagranie ze studniówki ze Stargardu. Tegoroczni maturzyści postanowili w wyjątkowy sposób podziękować swojemu konserwatorowi szkoły, który jest dla nich bardzo bliski. Kiedy na salę wjechał kilkupiętrowy tort, to wszyscy uczniowie głośno zaczęli krzyczeć "Edziu, Edziu". W końcu do uczniów dołączył i sam zainteresowany, który bez wątpienia był nieco wzruszony, gdy został otoczony skaczącymi wokół niego uczniami.
Wywołany na środek "Edziu", czyli konserwator szkoły, po chwili zaczął kroić tort niczym pan młody na weselu. W tym czasie uczniowie (za namową DJ-a) robili obok niego tzw. falę. Były okrzyki, piski i mnóstwo pamiątkowych zdjęć. Takie podziękowania na studniówkach z pewnością należą do rzadkości. Trzeba przyznać, że to bardzo wyjątkowa chwila.
Czy w każdej szkole jest taka osoba? Szef parku
- czytamy pod wpisem.
Pod filmem ze studniówki, opublikowanym w mediach społecznościowych, pojawiło się wiele ciepłych słów. Internauci przyznali, że praktycznie w każdej szkole istnieje ktoś z obsługi, kto jest wsparciem dla ucznia i przypomina babcię lub dziadka. W tej placówce padło akurat na pana Edzia, który z pewnością jest ulubieńcem uczniów.
Człowiek legenda! Gdy miałyśmy sprawdzian, na który się nie nauczyłyśmy, to przychodził po nas na lekcje, zabierał do kanciapy i jedliśmy zupki chińskie
- wspomina uczennica szkoły.