Zmiany w szkołach. Winni nauczyciele? "Przygotowują do życia w latach 90., a nie współczesności"

- Teraz mamy egzaminy i zaliczenia. A gdzie umieścimy w tym ucznia? No właśnie. Komu on potrzebny? Nikt nie myśli o jego potrzebach. W ogóle mało się myśli i tu musi zajść zmiana - mówi polonistka w rozmowie z eDziecko.pl i dodaje, że archaiczne polskie szkoły muszą przejść rewolucję. Czy uda się to nowemu rządowi? Tego dowiemy się już niebawem.

Rewolucja w szkołach wzbudza wiele emocji. Społeczeństwo dzieli się na dwa obozy, niekoniecznie kierując się dobrem uczniów. Jedni są zwolennikami zmian, a inni krytykują nowy pomysł rządu. Są też tacy, którzy martwią się o los uczniów, sugerując, że ci są zwyczajnie spragnieni wiedzy i chcą odrabiać prace domowe. Swoimi refleksjami dzielą się także nauczyciele, którzy cieszą z pomysłu nowego rządu.

Zobacz wideo Dlaczego młodzi ludzie nie chcą być nauczycielami? "Zarobki. Dostają mniej niż najniższa krajowa"

Zmiany w szkołach są potrzebne? "Pokażcie mi firmę, gdzie to tak funkcjonuje"

Rewolucja w szkołach powinna być przeprowadzona wręcz we dramatycznie szybkim trybie, o czym przekonują nauczyciele rozmawiający z dziennikarzami portalu eDziecko.pl. Jak wspomina jedna z polonistek, polska archaiczna szkoła potrzebuje zmian. - Zmiany w szkołach są niezbędne. Poczynając od nadmiaru biurokracji, przeładowanym i nieaktualnym programie, na warunkach lokalowych i materialnych kończąc. Muszę sama sobie kupić papier do xero czy głupią gąbkę do tablicy. Pokażcie mi firmę, gdzie to tak funkcjonuje - zaczęła nauczycielka. 

Jednak najwięcej emocji budzą nie same warunki szkolne i podwyżki dla nauczycieli, a kwestie programowe. Pedagożka zauważa, że choć to temat rzeka, to lata zaniedbań i reform, właśnie teraz zbierają owocne żniwo. Niestety, przy okazji odbijają rykoszetem na zdrowiu i komforcie dzieci. - Potrzebna jest gruntowna przebudowa myślenia o nauczaniu. Dzisiejsza szkoła przygotowuje jedynie do życia w latach 90., a nie współczesności.

Trzeba zadać sobie pytanie, jakiego ucznia chcemy wypuścić ze szkoły i do tego dostosować metody i program. Teraz mamy egzaminy i zaliczenia. A gdzie umieścimy w tym ucznia? No właśnie. Komu on potrzebny? Nikt nie myśli o jego potrzebach. W ogóle mało się myśli i tu musi zajść zmiana

- zauważa, dodając, że nauczyciele potrzebują szkoleń, takich dla wyspecjalizowanej kadry z nowymi narzędziami, które trafią do uczniów. - Dlaczego brak prac domowych wywołał taki sprzeciw? Bo my nie umiemy pracować bez nich. Ale spokojnie, bo się tego nauczymy. Brak prac domowych to pierwsza zmiana ukierunkowana na dobro ucznia. Szokujące jest, jak wiele osób to oburza - podsumowała polonistka. 

"Po pierwsze likwidacja religii oraz historii i teraźniejszości. Te przedmioty nic nie wnoszą"

Podobne zdanie ma nauczyciel fizyki nauczający na co dzień w podwarszawskim liceum. Choć pedagogiem został z przypadku, to zależy mu na uczniach. Zamiast żmudnych zajęć prowadzi nowoczesne warsztaty, jednak to nie wystarcza, aby zmienić myślenie dzieci. Na pytanie, czy podwyżki nauczycieli zachęciłyby do pracy, odpowiedział następująco:

Jeśli nauczyciele dostaną godne wynagrodzenie i to, co rząd obiecał, zacznie wpływać na konto, to na pewno oświata odżyje. Wtedy będzie chciało się pracować, bo zwyczajnie to będzie motywacja. Skoro ktoś coś obiecał i to spełnił, to trzeba się odwdzięczyć. To jest głos wielu nauczycieli, ale potrzebne jest też wsparcie rządu i mądre zmiany. Bez tego ani rusz

Nauczyciel zauważa, że wraz z podwyżkami nauczycieli rząd powinien odchudzić podstawę programową i zrezygnować z lekcji religii w szkołach, które zabierają czas dzieciom na ważniejsze przedmioty. - Po pierwsze likwidacja religii oraz historii i teraźniejszości. Te przedmioty nic nie wnoszą.

Katechezy powinno się przenieść do salek katechetycznych przy kościele, a HiT-u i tak uczymy się na wiedzy o społeczeństwie i historii.

Po drugie odchudzić podstawę programową i wywalić niezbędne treści. Proszę mi wierzyć, że takie są. Po trzecie patrzeć na ucznia jak na indywidualną jednostkę, a nie na całą grupę - mówi, dodając, że w końcu nadszedł czas, w którym wierzy w odrodzenie się polskiej oświaty. Czy jego sen się ziści? 

Więcej o: