Uczennica na rozprawce odwołała się do "Króla Lwa". Polonistce opadły ręce. "Zjechała mnie"

Takie argumenty na rozprawkach drażnią polonistów. Wielu uczniów i tak po nie sięga. "Moja nauczycielka z polskiego, nie pozwalała się odnosić do mojego ukochanego 'Małego Księcia', więc jakby zobaczyła odniesienie do bajki, to pewnie dostałaby zawału" - twierdzi licealistka.

Na maturze pisemnej z języka polskiego oprócz krótszych zadań zamkniętych i otwartych zdający muszą również poradzić sobie z dłuższą formą wypowiedzi pisemnej. Zwykle jest to rozprawka, czyli tekst argumentacyjny, w którym trzeba obronić opinię na konkretny temat, za pomocą trafnych argumentów. Na lekcjach języka polskiego z dużym wyprzedzeniem ćwiczy się pisanie rozprawek. Bywa jednak, że pomysły uczniów zaskakują pedagogów.

Uczennica na rozprawce odwołała się do "Króla Lwa"

Zazwyczaj na rozprawce uczniowie muszą odnieść się do konkretnych tekstów kultury. Chociaż nauczyciele oczekują, że będą to przede wszystkim lektury szkolne, maturzyści mogą czerpać inspiracje z nietypowych źródeł. Na Twitterze nawiązała się żywa dyskusja pomiędzy uczniami, którzy przyznali, że pisząc rozprawki odwołali się do bajek. "Jeśli było powiedziane, żeby odwoływać się do tekstów kultury to, czemu nie? Dojrzałością nie jest wyrycie schematów, a właśnie dostrzeganie problematyki w otaczającym nas świecie" - stwierdziła internautka. Mimo to wielu polonistów zwracało uczniom uwagę. Więcej artykułów o tematyce szkolnej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo Wybitna polska sportsmenka już wkrótce zostanie mamą. "Nie jest to łatwy stan, boję się porodu"

"Moja nauczycielka dostałaby zawału"

W swoich wpisach na Twitterze niektórzy przyznali, że argumentów do rozprawki szukali, w takich dziełach, jak "Król Lew" czy "Grinch". "Na próbnej maturze odwołałam się do 'Króla Lwa', bo pasował idealnie. Polonistka mnie zjechała, że może jeszcze Królewna Śnieżka (już pomijając fakt, że 'Król Lew' zdobył wiele nagród). A na oficjalniej (pasałam rozszerzenie), jako argument dałam 'Avengersów' i cyk dostałam 80 proc.", "Ja na maturze odwołałam się do 'Grincha' i to jeszcze w wersji animowanej. Możesz się do wszystkiego odwołać. Ważne, żebyś miała trafny argument", "Ja sama kilka lat temu odniosłam się do książek i do bajki dla dzieci. Mojej pani to przeszkadzało, ale na tej właściwej maturze zrobiłam to samo i zaliczyłam" - pisali. Byli też tacy, którzy  woleli nie eksperymentować z podobnymi pomysłami. "Moja nauczycielka z polskiego, nie pozwalała się odnosić do mojego ukochanego 'Małego Księcia', więc jakby zobaczyła odniesienie do bajki, to pewnie dostałaby zawału", "Ma trochę racji. Niestety, nie mamy wpływu na to jakich egzaminatorów dostaniemy. Niektórzy mogą traktować nas gorzej po tym, jak odwołamy się do bardziej infantylnego przykładu. Rozprawka mimo wszystko poza udowodnieniem tezy polega też na pokazaniu, że jesteśmy dojrzali" - czytamy w komentarzach.

Więcej o: