Podczas trwania kampanii wyborczej z ust Donalda Tuska padła obietnica zlikwidowania w szkołach prac domowych. Ostatecznie w umowie koalicyjnej pozostał jedynie fragment tego pomysłu. "Ograniczymy obowiązki związane z zadawaniem prac domowych, tak, by czas po szkole był przeznaczony tylko dla rodziny i rozwijania swoich pasji" - czytamy w punkcie piątym tego dokumentu. Sam pomysł wzbudził jednak silne emocje wśród rodziców i skłonił ich do refleksji.
Na Twitterze nawiązała się żywa dyskusja na temat tego, jak obecnie wygląda system edukacji w Polsce. Jeden z internautów przyznał, że nie popiera pomysłu rezygnacji z prac domowych. Jako argument podał fakt, że edukacja w Polsce jest na wysokim poziomie. "Jako uczeń nigdy nie byłem fanem zadań domowych. Ale ostatnio sprawdziłem sobie ocenę polskiego szkolnictwa w światowym rankingu innowacyjności. Polska ogółem zajęła 41 pozycję. Ocena naszej edukacji szkolnej pozycja nr 9 (czytanie, nauki ścisłe/matematyka). To był najlepszy wynik z kilkudziesięciu indykatorów. Myślę, że rezygnacja z zadań domowych może przynieść negatywny wpływ na kształcenie dzieci" - twierdził. Więcej artykułów o tematyce szkolnej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Nie wszyscy rodzice podzielili jednak jej opinię. Jeden z ojców zauważył, jakim kosztem dzieci osiągają takie wyniki. Przyznał, że pracują o wiele ciężej niż dorośli, bo czasem spędzają w szkole nawet osiem godzin, a po powrocie do domu nie mogą pozwolić sobie na odpoczynek. Muszą odrobić pracę domową i przygotować się na sprawdziany oraz klasówki. "A w jakim wieku ma pan dzieci? I czy widzi pan, jak praktycznie wygląda ta edukacja? W tej chwili w początkach liceum tygodniowo jest są ok. 3-4 sprawdziany przekrojowe, kartkówki, referaty itp. Plus ponad 40 godz. lekcji tygodniowo. Dzieci pracują w tej chwili ciężej niż dorośli" - pisał. Z kolei inny internauta w swoim wpisie na Twitterze zwrócił uwagę na to, że przy odrabianiu prac domowych wielu uczniów korzysta z pomocy rodziców, a ponadto chodzi na korepetycje. "Polski system edukacji jest niewydajny i robi jedyną możliwą rzecz, by się jakoś uratować, a mianowicie 'outsourcinguje' naukę w postaci zadań domowych na rodziców/korepetycje. Przypomnę, że dorosły człowiek pracuje zazwyczaj 8 godz. dziennie. Problemem jest wszystko od "przepakowanej" podstawy programowej (np. brak możliwość wyboru przez uczniów tego, co ich interesuje), po złą organizację samych zajęć, gdzie większość czasu lekcji jest marnowana" - twierdził.