Więcej informacji o sytuacji w polskim szkolnictwie na stronie Gazeta.pl
Szkolne lekcje religii nie są obowiązkowe. Jakiś czas temu minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział, ze takie pozostaną, jednak pojawi się obligatoryjny wybór między religią i etyką. Oznacza to, ze uczeń będzie musiał chodzić albo na religię, albo na etykę. Będzie mógł uczęszczać na jedno i drugie, ale z obu nie będzie mógł zrezygnować. Wynik niedawnych wyborów parlamentarnych pozwala wierzyć, że ostatecznie taka zmiana w polskich szkołach nie zajdzie, jednocześnie wciąż istnieje problem z tym, kto etykę ma prowadzić brakuje nawet katechetów, nie wspominając o osobach kompetentnych do prowadzenia lekcji z etyki.
Co jakiś czas pojawiają się w mediach doniesienia o tym, że coraz więcej uczniów rezygnuje ze szkolnych lekcji religii. Jest kilka powodów: dzieci i młodzież częściej są przez rodziców wychowywani z dala od kościoła katolickiego i wiary. Poza tym przeładowany program w szkole skłania uczniów do rezygnacji z katechezy, bo dzięki temu mogą dwa razy w tygodniu iść do placówki później lub wcześniej wrócić do domu (jeśli religia danego dnia znajduje się na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej) albo mają okienko, w czasie którego mogą odpocząć lub spokojnie coś zjeść. Innym powodem wypisywania się uczniów z religii są kontrowersyjne treści lub zachowania osób prowadzących te zajęcia - księży, zakonnic i katechetów, o których w ostatnim czasie jest głośno, szczególnie w mediach społecznościowych. W efekcie coraz niższej frekwencji, niektóre miasta podejmują decyzję o zaprzestaniu finansowania katechezy ze swoich budżetów. Należy do nich m.in. Częstochowa, także wrocławscy samorządowcy uważają, że ich miasto ma znacznie ważniejsze wydatki niż pensje dla nauczycieli religii.
Na Facebooku na koncie Ogólnopolskie Porozumienie Rad Rodziców pojawiło się zdjęcie kartkówkiz religii. Na fotografii widać dwa polecenia i odpowiedzi ucznia. Poproszony o wymienienie trzech dowolnych religii świata, napisał: "Cojapaczaizm, dariuszanizm i patataizm". Z kolei pod poleceniem: "Podaj po jednej cesze do każdej z religii", pojawiła się odpowiedź: "Wiara w Kota Paczacza, kąpiel w wannie z szampanem, patatajanie na jednorożcu". Uczeń ewidentnie stwierdził, że jego odpowiedzi okażą się zabawne, jednak osoba sprawdzająca pracę przyznała mu zero punktów.
Powyższe zdjęcie jest dowodem, że szkolne lekcje religii nie cieszą się poważaniem uczniów, którzy traktują prowadzące je osoby bez należytego szacunku. I tu pojawia się pytanie: po co na nie uczęszczają? "Katechetka ciągle się skarży na skandaliczne zachowanie uczniów na religii, przypomina, że na lekcji mogą zostać tylko ci, którzy chcą, a reszta może sobie pójść do domu" - mówi Weronika (nazwisko do wiadomości redakcji), mama szóstoklasisty, przewodnicząca trójki klasowej z Pruszcza Gdańskiego. Lekcje religii są dla chętnych, nie są obowiązkowe, a ocena końcowa z tego przedmiotu nie ma wpływu na promocję do kolejnej klasy. Wlicza się jednak do średniej ocen na koniec roku, co oznacza, że uczniom, którzy tylko z tego powodu chodzą na religię, powinno zależeć, żeby była jak najlepsza, bo dzięki temu w łatwy sposób mogą tę średnią podnieść. A pozostali z pewnością znajdą wiele sposobów na lepsze wykorzystanie dwóch godzin lekcyjnych w tygodniu.