Choć wydaje się, że w szkolnych statutach wszystko jest opisane zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, niestety wciąż nie brakuje absurdalnych sytuacji w placówkach. Często prowodyrami są nauczyciele, którzy wykazują się brakiem cierpliwości, bezradnością czy nieznajomością prawa. Podobnie było w jednej z warszawskich placówek, w której doszło do kuriozalnej sytuacji związanej z odpowiedzialnością zbiorową. Nauczyciel, zamiast ukarać niegrzecznego ucznia, nałożył karę na całą klasę. Szokujące jest też to, w jaki sposób to zrobił.
Jedna z matek czwartoklasisty odezwała się do redakcji eDziecko.pl i przekazała, że jest zdruzgotana tym, co zrobił nauczyciel wychowania fizycznego w szkole jej dziecka. Pedagog, zamiast ukarać jedynie niegrzeczne dziecko, wyżył się na całej klasie. Rodzice zinterpretowali takie postępowanie nauczyciela jako wymierzanie "odpowiedzialność zbiorowej". - Tuż po rozpoczęciu lekcji wychowania fizycznego jeden z kolegów głośno krzyknął, na co nauczyciel od razu zareagował. Zamiast kary dla jednego dziecka, nakazał, aby wszystkie dzieci wyjęły kartkę i długopis, bo za karę będą pisać regulamin zajęć - przekazała matka, dodając, że przecież dwa miesiące wcześniej wuefista przedstawił dzieciom zasady bezpieczeństwa.
Spędzili nad tym całą lekcję. Nie ćwiczyli ani minuty. Dla mnie to jest niepojęte!
- dodaje kobieta, dając do zrozumienia, że to nie jest kara, a zwykłe poniżenie dzieci i wielka niesprawiedliwość. Rodzic dziwi się i pyta, czy nauczyciel może w ogóle stosować takie metody. Rzeczą jasną jest wpis do dziennika elektronicznego z informacją dla rodzica czy uwaga, jednak w XXI wieku stosowanie kar polegających na przepisywaniu z pewnością nie przyniesie pożądanych skutków.
Odezwaliśmy się do nauczyciela wychowania fizycznego, który pracuje w jednej z podwarszawskich szkół podstawowych. Wuefista przyznał, że nie raz słyszał o takich sytuacjach i zdaje sobie sprawę z tego, że problem dotyka chyba większości szkół i nie jest zależny od przepisów, a od poszczególnych ludzi. Podkreśla, że bardzo trudno zapracować uczniom na dobrą uwagę i bardzo łatwo być grupowo ukaranym.
- Ciężko mi o tym cokolwiek powiedzieć, bo jako nauczyciel wychowania fizycznego nigdy nie stosowałem takiej kary. Mogę sobie jedynie wyobrazić, że nauczycielowi, który stosuje taką formę dyscypliny, chodzi o to, by uczniowie czuli się wspólnotą, a co za tym idzie, czuli się za siebie nawzajem odpowiedzialni. Tak w myśl zasady - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, ale ja tego nie pochwalam - podkreśla pedagog, dodając, że na swoich lekcjach często spotyka się z nieodpowiednimi zachowaniami uczniów, jednak zawsze pociąga do odpowiedzialności tylko jedną osobę.
Rozumiem matkę. Jest jej przykro i czuje wielką niesprawiedliwość. Można szukać rozwiązań i prosić o rozmowę z nauczycielem, aby taka sytuacja już nigdy nie miała miejsca. Wiadomo, że system nagradzania byłby lepszą motywacją i chęcią uczniów do starania się być lepszymi, jednak kara też czegoś uczy
- dodaje.
Choć są głosy, że ukaranie całej klasy za wybryk pojedynczej osoby to nic strasznego i że to uczenie dzieci, że ukrywanie winowajcy nie popłaca, to jest to przede wszystkim niezgodnie z prawem. Jak czytamy na łamach serwisu Umarłe Statuty, prawo polskie pozwala karać tylko winnego.
Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia
- brzmi artykuł 415 Kodeksu cywilnego. Podobny zapis jest też w Kodeksie karnym. Podobnie w Prawie oświatowym i każdej innej ustawie nie ma żadnego zapisu, który dopuszcza kary zbiorowe za czyn popełniony przez jedną czy kilka osób. Prawo jest jasne - ukarać należy wyłącznie winnych naruszenia obowiązujących zasad. Nie można obarczać winą osób, które nie mają z wybrykiem nic wspólnego. Ukarany uczeń powinien jednak wiedzieć, za co i dlaczego otrzymał naganę, a także jakie przyniosło to szkody, jakie będą konsekwencje i czy jest szansa to wszystko naprawić. Nauczyciel musi wiedzieć, że nie może podejmować pochopnych decyzji, a kiedy coś się dzieje, to nie jest sam i zawsze ma wsparcie dyrektora, kadry pedagogicznej czy nauczycieli.