Nauczycielka zrezygnowała z wywiadówek. Wprowadziła inne rozwiązanie. "Jest więcej warte niż grupowe spędy"

Wychowawczyni szóstej klasy szkoły podstawowej dwa lata temu zrezygnowała z tradycyjnej formy zebrań z rodzicami. Kobieta poświęca tzry popołudnia na spotkania indywidualne. "Rodzice chętniej rozmawiają, jak są sami, bez presji tłumu i czasu" - uważa.

Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl

Nie każdy lubi szkolne zebrania. Szczególnie te pierwsze w danym roku, kiedy trzeba ustalić wiele spraw, m.in. wybrać "trójkę klasową", trwa w nieskończoność. Wychowawca musi pozyskać od rodziców wiele ważnych informacji dotyczących ich dzieci, zgromadzić niezbędne zgody i upoważnienia. Kolejne zebrania zwykle są już krótsze, co nie znaczy, że zmieniają się w fascynujące wydarzenia. Są tacy, którzy zebrań rodziców unikają, jak ognia. Zjawiają się tylko na tych absolutnie koniecznych lub ustalają wszystko z nauczycielem indywidualnie. 

Zobacz wideo Jakie są problemy polskiej edukacji? "Każdy musi iść na korki" [SONDA]

Nauczycielka zrezygnowała z zebrań z rodzicami

Są także nauczyciele, którzy nie przepadają za zebraniami z rodzicami. Niektórzy dlatego, że muszą wtedy wysłuchiwać miliona skarg, narzekań i próśb. Inni dlatego, że to oznacza spędzenie popołudnia lub wieczora w pracy. Jedna z użytkowniczek Twittera, nauczycielka klasy VI, podzieliła się z innymi internautami swoim pomysłem na spotkania z rodzicami. Napisała: "Odkąd mam tę klasę VI, co roku po pierwszym półroczu robię przez trzy dni spotkania rodzice + uczeń (zamiast wywiadówki). Proszę zawsze, by byli oboje - nawet jeśli po rozwodzie. Jeśli nie mogą się znieść, to przychodzą osobno z dzieckiem. Omawiamy postępy i co można poprawić. Wiele to wnosi. Trzy popołudnia to zajmuje, ale serio, jest o wiele więcej warte niż te grupowe, wywiadówkowe spędy. I rodzice chętniej rozmawiają, jak są sami, bez presji tłumu i czasu".

Nauczycielka organizuje indywidualne spotkania z rodzicami

Jedna z internautek zwróciła uwagę, że taka forma spotkania nauczyciela z rodzicami w obecności dzieci, pozwala im także zabrać głos w ważnych dla nich sprawach. "To brzmi super. Dzieci nie są wykluczane z rozmów o nich". Wychowawczyni, która zrezygnowała z wywiadówek dodała: "Wizja dziecka czekającego na rodzica po wywiadowce w nerwach co tam bylo jest dla mnie słaba. Dwa lata temu zarządziłam spotkania z dziećmi. Wysyłam arkusz Google z terminami, rodzice się wpisują, spotykamy się w czwórkę. Przecież Dziecko też ma prawo się wypowiedzieć.

Wszyscy mogą się poznać

Przy tej okazji inna nauczycielka podjęła ważny temat. Napisała: "W klasie, której obecnie jestem wychowawczynią, znam wszystkie matki i sześciu ojców. I jest to absolutny rekord liczby ojców, od kiedy pracuję w szkole. I tak sobie myślę, że nie poznać wychowawczyni swojego dziecka przez 5 lat to jednak słabo". W takiej sytuacji pomysł, żeby organizować indywidualne spotkania z nauczycielem, pozwoli też rodzicom lepiej go poznać. I odwrotnie.

Więcej o: