"Syn nie śpi po nocach i przeżywa maturę. Chce mu pomóc, ale nie wiem jak"

"Syn nie śpi po nocach i przeżywa maturę. Chce mu pomóc, ale nie wiem jak. Widzę, że to dla niego być albo nie być. Kiedy wraca ze szkoły, szybko zjada obiad i przesiaduje w książkach do późnych godzin nocnych. Czasami czyta zeszyty nawet w łóżku. Nie odpoczywa nawet w weekend, bo jak twierdzi, ma do nadrobienia materiał. Do tego dochodzą korepetycje, na których jest mocno skupiony. Żal mi go, bo choć wiem, że medycyna to jego wielkie marzenie, to nie chce, aby jego młodzieńcze lata uciekały mu przez palce, bo liczy się tylko nauka."

Mój syn jest tegorocznym maturzystą. Przygotowania do matury trwają u nas latami, jednak teraz, kiedy do egzaminu dojrzałości zostało zaledwie kilka miesięcy, to stres jest podwójny. Z jednej strony wszyscy w domu próbujemy nie oszaleć, a z drugiej zależy nam, aby Janek zdał maturę jak najlepiej, bo jest na dobrej drodze do pójścia na studia lekarskie. To marzenie, o które walczy i bardzo chce je zrealizować. My, rodzice, jesteśmy z nim na dobre i złe, ale widzimy, że nauka go już powoli przytłacza i nie czerpie z niej tyle radości, co wcześniej. 

Zobacz wideo Jakie są problemy polskiej edukacji? "Każdy musi iść na korki" [SONDA]

"Żal mi go, bo choć wiem, że medycyna to jego wielkie marzenie, to nie chce, aby jego młodzieńcze lata uciekały mu przez palce"

Syn nie śpi po nocach i przeżywa maturę. Chce mu pomóc, ale nie wiem jak. Widzę, że to dla niego być albo nie być. Kiedy wraca ze szkoły, szybko zjada obiad i przesiaduje w książkach do późnych godzin nocnych. Czasami czyta zeszyty nawet w łóżku. Nie odpoczywa nawet w weekend, bo jak twierdzi, ma do nadrobienia materiał. Do tego dochodzą korepetycje, na których jest mocno skupiony. Żal mi go, bo choć wiem, że medycyna to jego wielkie marzenie, to nie chce, aby jego młodzieńcze lata uciekały mu przez palce, bo liczy się tylko nauka. 

"Ślepe podążanie za marzeniami może odbić się na psychice, bo nie samą nauką człowiek żyje"

Jestem rozwścieczona tym, jak wygląda polski system edukacji. Dzieci nie mają szansy na rozwój i poznanie własnego siebie, bo ciągle siedzą w książkach i zakuwają, aby zdobyć jak najlepsze stopnie. Nikt nie rozumie potrzeb dziecka. Ślepe podążanie za marzeniami może odbić się na psychice, bo nie samą nauką człowiek żyje. Nie chce tej opartej na archaicznym modelu fabryki i szkoły funkcjonującej na błędnych założeniach. Koniec z tym. 

Anna.

***

Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: edziecko@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

Przepracowani uczniowie. To prosta droga młodzieńczej depresji

Uczniowie są przeładowani obowiązkami. Pracują na dobre oceny z klasówek, na czerwone paski, wysokie średnie i uznanie rodziców. Od czasów przedszkola zakorzenione mają zarówno w placówkach edukacyjnych jak i w domu, że muszą rywalizować między sobą, aby zasłużyć na miłość czy szacunek dorosłych. To prosta droga młodzieńczej depresji.

"Poczucie przeciążenia, napięcie i wyczerpanie. Podstawowe uczucie w codzienności naszych dzieci zabarwione jest koniecznością życia, z tym że nigdy tak naprawdę nie dadzą rady sprostać wszystkim wymaganiom. A to jeden z warunków wstępnych wypalenia" - pisze w książce "Wypalone dzieci. O presji osiągnięć i pogoni za sukcesem" berliński psychiatra, profesor Michael Schulte-Markwort. Psychiatra zaprzecza tym samym, że żeby się wypalić, trzeba być dorosłym, przepracować kilka lat i się przemęczyć.

Więcej o: