"Córka codziennie płacze, idąc do żłobka. Nie zostawię jej w domu, bo pracuję. Czuję się jak śmieć"

Przedszkolaki nie zawsze są jak z obrazka. Nie wszystkie każdego dnia z uśmiechem na twarzy wychodzą z domu do przedszkola. Czasami lamentują i proszą, aby zostać w domu. Zazwyczaj rodzice nie mogą sobie na to pozwolić, jednak, jak się okazuje, są wyjątki. - Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak wielki masz przywilej. Większość matek nie może wziąć dziecka do pracy albo pracować z nim z domu - mówi jedna z mam w rozmowie z eDziecko.pl.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>

Szerokim echem w mediach odbiły się słowa Anny Wendzikowskiej, która przyznała, że kiedy jej córka ma gorszy dzień i nie chce zostać w przedszkolu, to matka pozwala jej wrócić z nią do domu. Tłumaczyła wówczas, że robienie czegoś na siłę nie jest dobre.

Nikt mnie nie przekona, że na siłę jest dobrze

- podkreśliła dziennikarka. Jej słowa zbudziły wiele kontrowersji, bo dziecko, które nie chce wyjść z domu do przedszkola, to zjawisko powszechnie znane i niestety nie jest rzadkością. Wiele rodzin doświadcza w związku z tym bardzo trudnych emocji, które negatywnie wpływają na ich więzi w rodzinie. I choć, rzecz jasna, rodzice woleliby zostać z dziećmi w domu, to nie mają takiej możliwości, bo muszą pracować.

Zobacz wideo Jakie obowiązki mają przedszkolaki w domu? "Umyć ręce, zrobić siku"

Matka do Wendzikowskiej: O takich rzeczach nie powinno mówić się głośno

Poranne trudności z wychodzeniem z domu do przedszkola są nieobce dla większości rodziców. Może to być jednak dużym problem nawet dla najbardziej empatycznej matki, która zrobiłaby dla dziecka wszystko. Czasem nie ma nawet żadnej konkretnej przyczyny i choć na widok smutnego dziecka robi nam się przykro, to nic nie możemy zmienić. Zwłaszcza gdy dziecko płacze, nie chce cię puścić i błaga, by go nie zostawiać. 

- Po części rozumiem Wendzikowską, bo skoro ma tak wolny zawód, że dziecko nie pokrzyżuje jej planów zawodowych, to z nich korzysta, jednak 90 proc. polskich rodziców zaprowadza dzieci do przedszkola, bo nie ma co z nimi zrobić, kiedy ci będą w pracy. Słowo przeciwko słowu, ale jak dziecko dowie się od innego dziecka, że jak nie chce iść do przedszkola, to mama zostaje z nim w domu, to jest pokrzywdzone i mu smutno. O takich rzeczach nie powinno mówić się głośno - mówi w rozmowie z eDziecko.pl mama dwuipółletniej Igi. Dodaje:

Córka codziennie płacze, idąc do żłobka. Nie zostawię jej w domu, bo pracuję. Czuję się jak śmieć.

"Dziecko płakało w szatni nie raz i nie dwa, a ja wstrzymywałam swoje łzy, aż wyjdę z szatni i ocierałam je, biegnąc na przystanek"

Podobne zdanie ma inna nasza czytelniczka, która mówi, że kiedy widzi takie wypowiedzi, to czuje się podle. Sama nieraz miała takie sytuacje, że dziecko wręcz błagało ją, aby go nie zostawiała w żłobku, a ona z bólem serca odmawiała i gdy odchodziła, uroniła kilka łez. I nie jest to celowe, a po prostu konieczne. Niestety, dziecko tego nie zrozumie. 

- Czy moje serce nie rozpada się na tysiąc kawałków, gdy moje dziecko krzyczy, że nie chce iść do przedszkola? Rozpada. Dziecko płakało w szatni nie raz i nie dwa, a ja wstrzymywałam swoje łzy, aż wyjdę z szatni i ocierałam je, biegnąc na przystanek. Musiałam jechać do pracy, nie mogłam wziąć dziecka do domu, zrobić sobie wakacji. Fajnie, jeśli masz taką możliwość, ale chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak wielki masz przywilej. Większość matek nie możesz wziąć dziecka do pracy albo pracować z nim z domu. Dzięki za to, że znów poczułam się jak śmieć - mówi Ania. 

"Synek nie rozumiał, dlaczego nie może nadal być ze mną w domu i bardzo to przeżywał"

Często nowe przedszkole, miejsce, które jest pozbawione rodziców i wypełnione innymi dziećmi, onieśmiela dziecko. Hania zdradziła, że kiedy jej trzyipółletni syn przez całe wakacje siedział w domu, a od września został puszczony do żłobka, nie rozumiał tego, dlaczego rodzice wyrządzają mu "krzywdę". 

Mój synek ma trzy i pół roku, zmieniliśmy mu w tym roku przedszkole, ponieważ musieliśmy to zrobić. Niestety w sierpniu nie chodził nigdzie i był cały czas ze mną, więc powrót do przedszkola był wręcz traumatyczny. Synek nie rozumiał, dlaczego nie może nadal być ze mną w domu i bardzo to przeżywał. Pierwsze dwa-trzy tygodnie września to był poranny horror, serce mi pękało, gdy prosił mnie, żeby ze mną zostać, i wyciągał do mnie rączki

- przyznaje z drżącym głosem Hania, która mimo najszczerszych chęci zawsze zostawiała dziecko w placówce i szybko ulatniała się do pracy. I nie uważa, że jest gorszą mamą. Po prostu ma swoje obowiązki  i musi je realizować. - Jestem taką samą mamą, jak większość pracujących mam. Kocham swoje dziecko, ale nie mogę poświęcić mu się tak, jakbym chciała. Super, jak ktoś ma taką możliwość, ale nie ukrywajmy, mało kto ją ma - dodaje.

Dni adaptacyjne w przedszkolu. Dobrze jest przenieść do domu niektóre przedszkolne zwyczaje

Zajęcia adaptacyjne to dobry pomysł, aby maluch w bezpieczny i przyjemny sposób oswoił się z placówką i wychowawcami. Trwają od kilku godzin do kilku dni. Wszystko zależy od miejsca - w jednej placówce trwają po godzinę dziennie przez tydzień, a w innej po trzy lub cztery, ale co kilka dni. W każdym przedszkolu są inne zasady. Maluchy i ich rodzice poznają między innymi:

  • rozkład pomieszczeń i ich wygląd,
  • osoby, które pracują w przedszkolu.

Aby ułatwić dziecku adaptację, dobrze jest przenieść do domu niektóre przedszkolne zwyczaje, np. piosenki czy zabawy. Dzięki temu maluch będzie pozytywne kojarzył przedszkole, co znacząco pomoże w aklimatyzacji.

Więcej o: