Pokazał sprawdzian dziecka i złapał się za głowę. "To nie jest poważne. To jest chore"

Polska szkoła stoi absurdem. Choć dziecko dobrze rozwiązało zadanie, to nauczycielka odjęła mu punkty na sprawdzianie, bo kierowała się kluczem odpowiedzi. Rodzic przyznał, że to nie do pomyślenia, aby zabierać punkty w zadaniach za to, że dzieci nie wiedzą, jakie wartości obciążników istnieją. - System edukacji w Polsce to jest porażka - pisze jeden z komentujących, który zapoznał się z zadaniem matematycznym.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>

Matematyka od zawsze stresuje uczniów. Dla wielu to pięta achillesowa. I choć uważana jest za królową nauk, to dzieci uczą się jej niechętnie, twierdząc, że jest trudna, a w konsekwencji zwyczajnie niepotrzebna.

Rodzice wysłuchują narzekań dzieci i wysyłają je na korepetycje, które pomagają im przygotować się do sprawdzianów i kartkówek. Sami nie zawsze są w stanie pomóc swoim dzieciom, bo podstawa programowa z matematyki jest dość szeroka. Czasami winni są nauczyciele, którzy zamiast zachęcać dzieci do nauki matematyki, swoim zachowaniem i nietypowymi metodami nauczania jedynie zniechęcają. Niektórzy przy sprawdzaniu zadań kierują się kluczem odpowiedzi zasugerowanym przez wydawnictwo, przez co uczniowie bywają pokrzywdzeni. Na dowód tych słów sytuacja, którą odpisał w sieci jeden z rodziców. 

Zobacz wideo Jakie są problemy polskiej szkoły? "Regularność zmian w systemie edukacji daje nam mocno w kość"

Rodzic jest oburzony tym, co zobaczył na sprawdzanie córki. "Co jest nie tak, można byłoby się zapytać"

W szkolnych podręcznikach aż roi się od zadań, które zdają się być wprost kontrowersyjne. O jednym z nich napisał na Facebooku Wojciech Gawlik, nauczyciel, który prowadzi w sieci edukacyjny profil o nazwie EDU-klaster. Gawlik jest również ojcem uczennicy drugiej klasy szkoły podstawowej. Jego córka pod koniec pierwszej klasy miała sprawdzian diagnozujący, którego wyniki rodzice otrzymali we wrześniu. Jedno z zadań szczególnie zaskoczyło ojca. Choć dziewczynka dobrze rozwiązała polecenie, to nie otrzymała na za nie maksymalnej liczby punktów. 

- Co jest nie tak, można byłoby się zapytać. No więc na wadze obciążnik jest niepoprawny. Bo przecież nie produkuje się takich obciążników. Tak twierdzi wydawnictwo (Nowa Era) i była już (na szczęście) nauczycielka. Na rynku dostępne są przecie obciążniki 1 i 2-kilogramowe. Widział ktoś z Was może w sklepie obciążnik o wadze 3 kg? - zapytał oburzony nauczyciel. 

"To nie jest poważne. To jest chore. Do czego zmierza polska szkoła?"

Zdaniem nauczyciela to niedorzeczne, aby obcinać dzieciom punkty na sprawdzanie za to, że nie wiedzą, jakie są wartości obciążników, szczególnie że w dzisiejszych czasach rzadko się tego używa. Ojciec mówi, że trudno mieć pretensje do nauczyciela, który nie naciągnął punktacji, bo trzymał się schematu ocenienia, jednak w tym przypadku poszkodowane jest dziecko. Wpis ojca skomentowali także inni internauci, którzy nie kryli zdziwienia:

To nie jest poważne. To jest chore. Do czego zmierza polska szkoła?
Najgorsze jest to, że to wciskanie w schematy pozostaje z dziećmi już na zawsze, co roku utrwalane i pogłębiane. Co więcej, dzieci potem tych schematów oczekują i prośba o wyjście poza ramy kończy się paniką, a przynajmniej silnym dyskomfortem. 
System edukacji w Polsce to jest porażka

Jak widać, głosów sprzeciwu jest mnóstwo. Nie ma sensu szukać winy w nauczycielach czy dzieciach, a w samym systemie nauczania, który pozbawia dzieci logicznego myślenia i odziera je z kreatywności. Nie liczy się wynik, a to, jak się do niego doszło i czy wykorzystało się konkretne metody. Ot, taka szkolna rzeczywistość krzywdząca uczniów.

Więcej o: