Zajrzała do książki od matematyki i od razu zrobiła zdjęcie. "Że też w Polsce uczą takich rzeczy"

Mama drugoklasisty zajrzała do podręcznika do matematyki i zwróciła uwagę na jedno z zadań. "Pomyślałam, że to fajny pomysł" - twierdzi zadowolona.

Od powrotu po wakacjach do szkół minął niespełna miesiąc, a w sieci już można znaleźć wiele niezadowolonych głosów. Rodzice narzekają m.in. na przepełnioną podstawę programową. Tym, co wzbudziło wiele emocji jest fakt, że w niektórych szkołach zajęcia trwają do późnych godzin wieczornych, przez co dzieciom trudno znaleźć czas na odrobienie lekcji, nie wspominając o odpoczynku.

Zajrzała do książki od matematyki i od razu zrobiła zdjęcie

Więcej artykułów o tematyce szkolnej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo Joanna Opozda znów uderza w alimenciarzy. Zauważa luki prawne

Zdarza się, że rodzice, chcąc wesprzeć swoje pociechy, zaglądają do ich zeszytów i ćwiczeń, by pomóc im w nauce i wytłumaczyć konkretne zagadnienia. Dotychczas bywało, iż niektóre zadania ich zaskakiwały. W poprzednich artykułach opisywaliśmy już przypadki dość abstrakcyjnych zadań z matematyki, nad którymi dumali nie tylko najmłodsi, ale również inni członkowie ich rodzin. Okazuje się jednak, że w podręcznikach i ćwiczeniach można znaleźć zadania, które spotykają się ze szczególną aprobatą uczniów. Mama ucznia, uczęszczającego do drugiej klasy szkoły podstawowej, zrobiła zdjęcie jednego z nich. "W każdym rzędzie nalep po dwa odpowiednie banknoty, żeby razem było 100 zł" - czytamy w wiadomości nadesłanej naszej redakcji. Dzieci miały do dyspozycji naklejki, które miały przykleić w konkretnych rzędach. Zdaniem kobiety to bardzo praktyczne zadanie, bo przyzwyczaja dzieci do operowania pieniędzmi. "Pomyślałam, że to fajny pomysł, ponieważ dzięki niemu dzieci szybko uczą się liczyć pieniądze, gdyż wiedzą, czy np. na lody wystarczy, lub ile dostali od dziadków. Wiele osób narzeka, że zadania są niepraktyczne, a tu proszę. W Polsce uczą takich rzeczy" - twierdziła.

Czy można dostać jedynkę za brak pracy domowej?

Nie wszystkie dzieci mogą jednak liczyć na pomoc rodzica, a bywa, że praca domowa sprawia im problem. Boją się jednak, iż jej brak będzie skutkował jedynką. Nauczycielka prowadząca profil na Instagramie @nauczycielkabliskościowa, odniosła się do tej kwestii. Jawnie przyznała, że nie jest za tym, aby to rodzice pomagali pociechom w rozwiązywaniu zadań. "Czy wiesz, że wystawienie jedynki za brak pracy domowej jest niezgodne z prawem oświatowym? A uczniowie kombinują jak konie pod górę głównie z tego powodu. Jako nauczyciele mamy oceniać uczniów za wiedzę, jaką posiadają, a nie za jakiekolwiek braki. Jeśli chcemy mieć w sali lekcyjnej samodzielnego ucznia, to nie karzmy go i nie straszmy negatywnymi konsekwencjami nieodrobienia jakiegoś zadania" - zaapelowała. Dodała również, że praca domowa jest pracą domową dziecka, a nie wszystkich członków rodziny. Według niej, to powinna być informacja zwrotna dla nauczyciela, czy dziecko opanowało już dany materiał, czy potrzebuje więcej czasu na zrozumienie danego zagadnienia.

Mama zajrzała do książki od matematyki. 'Że też w Polsce uczą takich rzeczy'Mama zajrzała do książki od matematyki. 'Że też w Polsce uczą takich rzeczy' archiwum prywatne

Więcej o: