• Link został skopiowany

Szef MON dziękuje uczniom, a dziennikarka opisuje rzeczywistość swojego syna. "O 5 rano wstaję, aby robić mu jedzenie"

Mariusz Błaszczak zachwala szkoły wojskowe. Głos zabrała dziennikarka, której syn uczęszcza do takiej placówki. "Ma plan lekcji: od 8 rano do 17:20. Bez długiej przerwy, bez stołówki, ale z dwiema lekcjami samoobrony, WF-u, basenu" - twierdzi.
Szef MON dziękuje uczniom, a dziennikarka opisuje rzeczywistość jej syna: O 5 rano wstaję, aby robić mu jedzenie
twitter.com/MON_GOV_PL

Szkoły wojskowe to placówki edukacyjne powstałe z myślą o młodzieży, która planuje związać swoją przyszłość z karierą wojskową. Przeważnie są to szkoły ponadstawowe (licea i technika). Aby się do nich dostać, należy mieć zaświadczenie lekarskie o braku przeciwwskazań do podjęcia praktycznej nauki zawodu. Trzeba również zdać test sprawnościowy organizowany przesz szkołę.

Szef MON dziękuje uczniom szkół wojskowych

Więcej artykułów o tematyce szkolnej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo Tak Ciocia Liestyle reaguje na pytania o drugie dziecko. "Nie na miejscu"

W poniedziałek 4 września Mariusz Błaszczak pojawił się na rozpoczęciu roku szkolnego w Liceum Ogólnokształcącym im. Bitwy Warszawskiej 1920 r. w Urlach. Podczas uroczystości minister wyraził uczniom wdzięczność za wybór klas mundurowych. Podkreślił, że wojsko musi być silne, a jest silne dzięki postawom patriotycznym. "Szkoła daje wam możliwość przystąpienia do akademii wojskowych i dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, a więc zostania zawodowymi żołnierzami ze względu na wasze przygotowanie i umiejętności" - mówił i zaznaczył, że szkolenie wojskowe jest krótsze dla absolwentów klas wojskowych. Podkreślał również, iż absolwenci takich placówek dużo osiągną.

Dziennikarka krytycznie o warunkach

Entuzjazmu ministra nie podzielała jednak dziennikarka Agnieszka Burzyńska, której syn uczęszcza do liceum wojskowego. W swoim wpisie na Twitterze stwierdziła, że z powodu nadmiaru zajęć uczniowie tej placówki nie mają nawet czasu na ciepły posiłek. "To jest niesamowite. Mój syn ma plan lekcji: od 8 rano do 17:20. Bez długiej przerwy, bez stołówki, ale z dwiema lekcjami samoobrony, WF-u, basenu. Coś muszą jeść" - napisała. Dodała, że z tego powodu wstaje o piątej rano i próbuje zrobić synowi jedzenie na cały dzień. Pod wpisem pojawiło się wiele komentarzy od innych rodziców. "Do liceów powinny wrócić stołówki, z dobrym, zdrowym jedzeniem. Nie można oszczędzać na młodych ludziach", "Gorzej niż w korpo", "Niesamowite jest to, że pracownik etatowy może w pracy siedzieć maksymalnie osiem godzin, ale dzieci 14-letnie mają lekcje od 7 do 16" - twierdzili.

Więcej o: