Wywiesili kartkę na drzwiach szkoły. Wiedziałeś, że twoje dziecko obowiązuje taki zakaz? "Pod groźbą nagany"

Za bezpieczeństwo uczniów w czasie zajęć lekcyjnych odpowiedzialność ponosi dyrekcja placówki. Z tego powodu w większości szkół obowiązuje zakaz wychodzenia poza gmach szkoły. Nie wszystkim się to podoba.

Więcej tematów związanych z kondycją polskiego szkolnictwa na stronie Gazeta.pl

W większości szkół uczniów obowiązuje zakaz opuszczania budynku w czasie trwania zajęć. Dotyczy to także przerw między lekcjami. Uczniowie próbują się wymykać do pobliskiego sklepu, czasem chcą wyjść, żeby się przewietrzyć, ale woźny lub ochroniarz stają im na drodze. 

Zobacz wideo Jak rozpoznać, że dziecko ma autyzm? "Układanie samochodzików w rzędzie, machanie rączkami"

Chodzi o bezpieczeństwo

Wystarczy rzut oka na statut pierwszej lepszej szkoły, a znajdziemy tam zapis o zakazie opuszczania terenu placówki w czasie zajęć lekcyjnych. Chodzi nie tylko o same zajęcia, lecz także przerwy między nimi. Dyrektorzy szkół utrzymują, że zasada ta jest wprowadzona ze względu na bezpieczeństwo uczniów, często jednak słychać głosy, że zakaz wychodzenia ze szkoły w czasie przerw jest nadmiernym ograniczeniem swobody osobistej uczniów.

A co z pełnoletnimi?

W ustawie o systemie oświaty nie ma rozróżnienia odpowiedzialności dyrektora za uczniów pełnoletnich i tych jeszcze niepełnoletnich. Podczas zajęć szkoła ponosi odpowiedzialność zarówno za jednych, jak i drugich. W praktyce jednak starsi uczniowie nie mają problemów z wyjściem w czasie przerwy, dlatego niektóre szkoły dokładają wszelkich starań, aby do takich "incydentów" nie dochodziło. Przekładów nie trzeba szukać daleko. Użytkownik Twittera udostępnił zdjęcie zrobione w jednej z łódzkich szkół. Na zdjęciu widać kartkę, a na niej informację: "Obowiązuje absolutny zakaz opuszczania terenu szkoły pod groźbą nagany dyrektora. A zwłaszcza wychodzenia do Żabki".

W wielu szkołach wyjście jest utrudnione

Pod postem pojawiło się wiele komentarzy użytkowników Twittera. Niektórzy dzielili się swoimi wspomnieniami związanymi z zakazem wychodzenia w czasie zajęć z placówki: "U nas normalnie drzwi zamknęli, żeby dzieciaki nie wychodziły do Żabki na przerwie. Ktoś się wkurzył i zadzwonił na straż pożarną, że drzwi zablokowane"; "Pamiętam jak dziś: 3 klasa technikum, skończyła mi się woda, a automat z napojami przestał działać. Dodatkowo było okropnie gorąco. Obok szkoły był sklepik, nawet na drugą stronę ulicy nie trzeba było przechodzić. Ale i tak mnie nie wypuszczono"; "U mnie nawet trudno wyjść, jak się skończy lekcje i portier prosi o pokazanie planu lekcji lub nauczyciel musi powiedzieć, że ktoś może wyjść". Nie wszyscy jednak mieli lub mają takie problemy: "U nas niektórzy nauczyciele tylko pytają 'Do Żabki?' i puszczają na luzie".

Jeżeli i waszych szkołach (lub szkołach waszych dzieci) dyrekcja ma problem z uczniami, którzy na przerwie lubią uzupełnić zapasy w pobliskim sklepie, dajcie nam znać. Na wasze historie czekamy pod adresem redacjka@edziecko.pl lub na naszym Facebooku

Więcej o: