Jak zdobyć pieniądze z "Dobrego startu", gdzie kupić plecak z Pusheenem, czy kredki mają być z Elzą czy ZygZakiem McQueenem, ile strojów na wf potrzeba, dlaczego książki do szkoły muszą kosztować 500 zł, czy wszystkie ciepłe bluzy mają już za krótkie rękawy, dlaczego z mojego konta na Vinted nastoletnia córka kupiła już kolejną parę spodni - to nie mityczny chaos, lecz pytania, na które próbują odpowiedzieć sobie rodzice dzieci w wieku szkolnym. Nerwowo licząc wydatki, szukając najlepszego tornistra, najbardziej rozwijających zajęć pozalekcyjnych, zapominamy o najważniejszym. O naszym dziecku.
Wiadomości z kraju i ze świata znajdziesz na Gazetal.pl >>>
"Mój syn idzie 4 września pierwszy raz do szkoły. Podczas gdy ja doktoryzowałam się już z ergonomii tornistrów, na nim szkoła zdaje się nie robić absolutnie żadnego wrażenia" - mówi mi moja koleżanka, która tego roku po raz pierwszy wysyła dziecko w szkolne mury. Nie dziwi mnie to. Często to właśnie my, rodzice, dajemy bardziej ponieść emocjom niż nasze dzieci. To zrozumiałe, że ekscytujemy się nowym etapem w życiu naszych pociech. To też nowy start dla nas. Nasz syn lub córka w szkolnym mundurku to widok, który może podziałać jak kubeł zimnej wody. Nasz maluszek, któremu jeszcze niedawno zmienialiśmy pieluszki, stał się uczniem. Kiedy ten czas nam uciekł? Kiedy my się tak postarzaliśmy - to pytania, z którymi trudno się zmierzyć, a w okolicach 1 września męczą nas z większą intensywnością.
Wracają też nasze własne wspomnienia. Chcemy, aby dziecko cieszyło się szkołą, zawiązywało przyjaźni, zdobywało nowe doświadczenia - tak samo jak my w ich wieku. Entuzjazm miesza się jednak z panicznym lękiem.
Wiem, do czego zdolne jest dziecko w głębokiej rozpaczy, do czego zdolne jest dziecko, które w domu dostało poważnie zakrzywiony schemat życiowy, które otrzymało od rodziców krzyk, agresję i niedostatek. I chociaż do dziś łamie mi serce skala ich cierpienia, chcę chronić przed nimi (a właściwie przed ich rodzicami) moją ukochaną córkę. Dlatego nie zapiszę jej do publicznej szkoły
- pisała otwarcie Magdalena Woźniak na łamach naszego serwisu.
Trudno nie obawiać się o przyszłość naszego dziecka słysząc, jak powszechna wśród coraz młodszych jest przemoc. Przemoc, która w tej generacji nie kończy się z chwilą wejścia do domu. Wyśmiewanie, gnębienie, zastraszanie trwa do chwili zamknięcia powiek. Każdy lajk, kolejny mem, następna chamska wiadomość, filmik - zadają coraz większy ból. A co, jeśli jako matka nie zauważę, że na duszy mojego dziecka jątrzy się rana? Trudno uporać się z tym strachem. To jednak jest tylko mój strach i najlepsze co mogę zrobić przed początkiem roku szkolnego to nie przenosić go na moje dziecko. Rozmawiajmy o granicach, o przemocy, ale weekend przed pierwszym dzwonkiem nie jest na to najwłaściwszą chwilą. Takie dyskusje i modelowanie odpowiednich postaw powinny stać się naszą codziennością.
Nie każde dziecko jednak wykazuje tak stoicki spokój jak syn mojej koleżanki. Jedni będą czuli radosne podniecenie, inni blokujący lęk. Nie ma złych emocji. Zadaniem rodziców nie jest ich ocenianie, lecz zaopiekowanie się nimi. Dzieci mogą nie mieć świadomości, co właściwie czują. Naszą rolą jest pomóc im zrozumieć, co się z nimi dzieje. Jak możemy to zrobić? Przede wszystkim przez rozmowę. "Badania wykazują, że żłobki, przedszkola i szkoły wpływają na poziom kortyzolu. Dzieci mogą odczuwać podwyższony poziom stresu. A stres wpływa na to, jak one funkcjonują. Czy mogą się skupić na nauce, integrować się z innymi dziećmi i uczestniczyć w życiu szkolnym. Pamiętajmy, że jeśli dziecko jest skupione na „przetrwaniu", to nie może się skupić na nauce i zabawie. Długoterminowy stres negatywnie wpływa na zdrowie i rozwój poznawczy" - mówiła w rozmowie z nami Marielle Tourel, ekspertka ds. edukacji rodzicielskiej.
Ważna jest figura bezpiecznego przywiązania w placówce. To obniży poziom kortyzolu. Jeśli dziecko ma osobę, z którą się czuje w tym miejscu bezpiecznie, to poziom kortyzolu się normalizuje. Istotne jest, by pomóc dziecku zbudować relację z opiekunem czy nauczycielem. Dlatego ważne jest, żebyśmy zwracali uwagę na to, jacy są nauczyciele, wychowawcy. Czy są wrażliwi, pozytywni, czy może przepracowani, wypaleni, zmęczeni. To wpływa na jakość interakcji z dzieckiem i na to, czy ten opiekun zbuduje z dzieckiem relację opartą o poczucie bezpieczeństwa.
Sojusznikiem dziecka w nowym miejscu może stać się też rówieśnik. Wiele dzieci ma problem z nawiązywaniem nowych relacji. Łatwo możemy mu w tym pomóc i jeszcze przed pierwszym września dotrzeć do jego nowych kolegów. Jak to zrobić? Z pomocą może przyjść Facebook. Na dzielnicowych grupach pod koniec wakacji często można przeczytać wpisy od mam i tatów pierwszorocznych. Piszą, że ich dziecko zaczyna edukację w danej szkole i proponują wspólne wyjście na placyk. To naprawdę niewiele, a ma realny wpływ na przyszłe funkcjonowanie dziecka.
Stres przed pójściem do szkoły odczuwają także dzieci, dla których to już "kolejny 1 września". Dlaczego? Jak tłumaczy dr Magdalena Śniegulska, psycholożka, wykładowczyni Szkoły Edukacji PAFW i UW oraz Uniwersytetu SWPS, dwa miesiące wakacji to bardzo długi okres dla młodego człowieka. Wiele w tym czasie mogło się zmienić. Być może znów będzie musiało skonfrontować się pytaniami: "czy będę akceptowany?", "czy Krysia/Jaś nadal mnie lubi?", "jaka będzie nowa pani od polskiego"
Lęk przed szkołą może pojawić się na bardzo różnych etapach edukacji. Dziecko może powiedzieć: „To szósta klasa, mamo, proszę cię, ty sobie wyobrażasz? Szósta klasa! Jak ja sobie poradzę?". I bardzo trudno mu dostrzec i docenić, że już pięć klas ma za sobą. Dużo dzieje się w każdej warstwie szkolnego życia. Bo szkoła to nie tylko lekcje.
Choć o problemach polskiej edukacji mówi się przede wszystkim kontekście problemów z planami lekcji, brakami kadrowymi czy przeładowanym programem, pamiętajmy, że szkoła to nie tylko lekcje. Dla młodych ludzi być może tak naprawdę to tylko mała jej część. 45 min matematyki mija szybko, a tym, co jest znacznie ważniejsze, są stosunki towarzyskie. Szkolne relacje to także nauka tworzenia relacji międzyludzkich, przyjaźnie, miłości. Jako rodzice powinniśmy to zrozumieć i pomóc dzieciom odnaleźć się także na tym polu. Z myślą o rodzicach, opiekunach, nauczycielach w trosce o zdrowie psychiczne młodych Polaków powstał "Pomocnik". To właśnie stamtąd pochodzą cytowane w artykule wypowiedzi dr Śniegulskiej. Nasze redakcyjne koleżanki z Weekend.gazeta.pl we współpracy z PAH stworzyli unikalny, naszpikowany wiedzą i praktycznymi przykładami przewodnik. Dodatek poświęcony powrotowi do szkoły możesz pobrać za darmo tutaj.
Jeżeli jest więc coś, w co musicie wyposażyć swoje dziecko przed pierwszym dzwonkiem to miłość i pewność, że w waszych ramionach zawsze znajdzie bezpieczną przystań. Nie zapominajmy o wspierających gestach, buziaku, ale też rodzinnym szaleństwie. Czasem warto odpuścić kartkówkę czy sprawdzian, a popołudnie poświęcić na zabawę, wyjście do kina, spacer po lesie. To one zapewnią dziecku naprawdę dobry start, a nie kolejny piórnik czy nowe ołówki.